O, super, dzięki za odpowiedź.
Moje LeFranki są do szkła i ceramiki - tak widnieje na etykiecie. Też bardziej odpowiada mi ich konsystencja, są lepsze od Lukasa.
Metodą prób i błędów, bazując na Twoich radach, opracowałam chyba jakąś wstępną metodę. Pewnie maluję w zupełnie niestandardowy sposób, ale tak mi wygodniej
Najpierw ołówkiem lub za pomocą kalki maszynowej robię kontur na kubku. Później wypełniam go farbką - odlewam trochę farby na paletę i nanoszę mokrym pędzelkiem na kubek większymi plamami. Czasem dodaję odrobinę wody do farby i mieszam na palecie. Staram się, by pędzelek był dość mokry, wtedy farbka się nieco rozrzedza z wodą i daje się równomiernie rozprowadzić. Zauważyłam jedną ciekawą rzecz - farbki dobrze reagują na ciepło. Z początku dmuchałam na wilgotną farbę, żeby szybciej zaschła i nie rozpływała się (zmieszana z wodą jest rzadka), ale moje wysiłki na nic. Więc zrobiłam mały eksperyment - podłożyłam pomalowany kubek pod lampkę. Od lampki rozchodzi się ciepło z żarówki. Byłam miło zaskoczona, kiedy zobaczyłam, że farbka szybciej wysycha i nie rozpływa się. Teraz za każdym razem na chwilkę podstawiam kubek pod światło żarówki, sprawdzam czy schnie i czy nie robią się cuda, i potem powtarzam to kilka razy. Pilnuję, by nie było za ciepło.
Później tak wyschniętą plamę otaczam czarnym konturem, malują pędzelkiem tak, by pokrył nierówne brzegi plamy. Mam to szczęście, że rysunek, który maluję, nie wymaga równych, ładnych konturów
Na razie moja metoda zdaje egzamin. Mam nadzieję, że nic się nie stanie z malunkiem, kiedy umieszczę kubek w piekarniku...
Zauważyłam jeszcze jedną rzecz. Im bardziej się denerwuję, gdy nie udaje mi się dobrze wypełnić powierzchni, tym lepiej mi wychodzi