[Klarissa]

Wszystko chyba zależy od tego, czego się oczekuje od drugiej strony. Tak sobie myślę, że jakby mi mój małżonek powiedział "ach ukochana, chodź ze mną unieść się na słodkiej fali miłosnej, poszybować daleko przez obłoki aż do nieba" to zastanawiałabym się czy z głową coś ma nie halo i jednak wolę usłyszeć "chodź się poprzytulamy" (druga wersja z czasów chodzenia ze sobą "chodź porobimy nic", a wzięło się to z tego, że teściowa wołała do nas jak "siedzieliśmy" razem w pokoju "co robicie" i ta odpowiedź nasza, zawsze chórkiem "niiiiiic" ) przynajmniej wiem o co mu chodzi. Bo z tym szybowaniem to nie wiem - kwestia interpretacji, może chodzi o paralotnie, a może o samobójczy skok z balkonu??

Ja mam prostą zasadę - do spraw zdrowotno-medycznych używam słownictwa medycznego lub potocznie przyjętego za odpowiednie u lekarza. Jak żartuję to używam żartobliwych zdrobnień itd. A co do rozmów sypialnianych to myślę, że każda para ma swój własny słowniczek, w którym tylko oni wiedzą o co chodzi.