Odświeżę swój stary temat, żeby wszystko było w jednym miejscu, co może pomóc w ocenie mojej sytuacji 
Otóż jestem już po swoim "pierwszym razie". Trzy dni temu pozwoliłam swojemu ukochanemu na więcej. Starałam się rozluźnić, podłożyłam sobie poduchę, bo to ponoć pomaga zminimalizować ból. Tak jak pisałam kiedyś towarzyszy mi ból podczas napierania na pochwę. Mimo to chciałam mieć to już za sobą. Ukochany był delikatny, wchodził powoli, czasem bardziej stanowczo, użyliśmy nawet żelu aby zmniejszyć tarcie. Teraz do rzeczy:
Wydaje mi się, że wszedł dość głęboko, aczkolwiek nie mam pewności. Nigdy nic w pochwie nie miałam. Chwilę się poruszał, ale bolało dość mocno więc przerwaliśmy.
Przez parę minut po wyjęciu wciąż bolało, dosyć szybko jednak przestało i poszłam do toalety.
Zobaczyłam na papierze toalet., że troszeczkę krwawię, niedużo. Stwierdziłam, że to już chyba "to" i że po prostu przerwał mi błonę. Przez następne dni nie krwawiło, pierwszy dzień po troszkę piekło, później nie piekło i nie krwawiło.
3 dni później spróbowaliśmy znowu, znowu z żelem, ledwo co włożył końcówkę już poczułam ból, naparł mocniej (ale nie mocno!) i prawie że krzyknęłam z bólu. Bolało dobre parę minut po wyjęciu. Poszłam do toalety i zobaczyłam, że znów trochę krwawię.
Moje pytanie, może trochę głupie, jest następujące:
1. Skąd wiedzieć, czy błona została przerwana czy nie?
2. Czy możliwe, że to nie błona się przerwała tylko może od tarcia (tego za pierwszym razem) zrobiła się jakaś ranka i to ona krwawi?
3. Jeśli to jednak błona to ile trwa gojenie?
Z góry dziękuje za pomoc.