Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - nie wiem co robić
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-09-20, 15:08   #10
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: nie wiem co robić

Cytat:
Napisane przez miracleman Pokaż wiadomość
Witam wszystkich

zwracam sie do Was z moim problemem, ktory moze wyda sie Wam śmieszny ale mi nie jest do smiechu i męczy mnie to juz długi czas...

W zeszłym roku poznałem pierwszą dziewczyne w swoim zyciu. bylismy ze sobą poł roku. choc nie wiem, czy słowo byliśmy jest odpowiednie. problem w tym, ze ja prze poł roku nic poczułem nigdy tego o czym wszyscy wokol mowia, pisza - tęsknoty, checia bycia z kimś non stop, ciągniecia do kogos. nie zakochałem sie albo jestem jakims robotem i nie czułem ze kocham. widywalismy sie rzadko, mimo ze moglismy codziennie. rozne rzeczy wymyslalem ku temu. przez pół roku nie kuoiłem jej nawet kwiatka ani zadnego prezentu. miedzy spotkaniami dzwonilismy do siebie regualrnie ale było to takie gadanie o wszystkim i niczym. ani razu przez te poł roku nie tknęło mnie ze nie teknie, nie ciagnie mnie i co to znaczy. albo nie puczułem "tęsknisz, spotykaj sie czesicej" . poznałem jej rodizne, ona moje nie. ona była od poczatku mocno zaangazowana i dlatego pewnie tak pozno zauwazyła ze u mnie jest inaczej. wtedy zerwala. a ja dziwiac sie sam sobie, prosilem ja by tego nie robiła ( pewnie tylko dlatego zeby nie tracic tego co mam, bo gdyby nie zerwała to nigdy nie powiediałbym tego co wtedy ) . dała nam szanse ale po 3 tygodniach zerwała definitywnie. i wtedy zaczeło sie to, co trwa do teraz...

cały czas o tym wszystkim mysle, analizuje. rozmyslam co by było gdybym widywał sie z nia często. mysle jak wspaniale byłoby sie widywac codizennie, przyprowadzic ja do domu, zamieszkac z nią. co gorsza takei mysli sie nasilaja. nie wiem dlaczego. czy to idealizowanie, samotnosc, to ze odrzucenie z dziecinstwa przez rodzicow powtorzyło sie teraz w dorosłości ? czy t otęsknota za zwiazkiem a nie za nią ? bo poznałem juz namiastke bliskosci i mam juz dosc mojej samotnosci ? nie wiem ale jest jak jest. i mimo upływajacego czasu nie mija. to tego dochodzi obwinianie sie, ze nie zrobiłęm praktycznie nic by było dobrze. gdybym spotykał sie czesto, wprowadził ją w swoj swiat i mimo to nie wyszłoby, to mialbym czyste sumienie. wiedziałbym ze zrobiłem wiele by było dobrze. no i jeszcze to gdybanie "co by było gdyby", ta myśl ze gdybym spotykał sie czesto to bym sie zakochał, to bysmy do teraz byli razem....

nie wiem tez, czy i jaki wpływ mogły miec 2 ponizsze okolicznosci:
1 - wrodzona oszczednosc, spowodowana tym, ze rodzicom ie nie przelewa i na prawie wszystko musze zarobic sam. myslenie typu " rzadko sie bede widywał to mało wydam"
2- kiepskie relacje z rodzicami, ktorzy zle mnei traktują i nigdy nie okazali mi miłosci i bliskosci. nigdy nie potrafiłem i nadal nie potrafie sobie wyobrazic ze przyprowadze dziewcyne do domu. i znowu " rzadko sie bede widywał to pozniej bede musiał ją przyprowadic do domu"

tylko ze przeciez, mogłbym sobie załozyc takie 2 rzeczy ale po kilku spotkaniach gdybym poczuł to cos, to bym nie wytrzymał, spotykałbym sie jak najczescij. tym bardziej, ze ona czesto płaciła za siebie a po za tym ja i tak wydawałem troche kasy na duzo mniej wazne rzeczy. a co do rodzicow, to powieniem do niej latac jak najczesciej chocby po to, by jak najrzadziej byc w domu, gdize nie czuje sie dobrze. chyba ze ja nie mam uczuc...

obawiam sie własnie ze ja nie potrafie zakochac sie, kochać. skoro nie potrafielm tego w stosunku do osoby, ktora dała mi tyyyle ciepła, zakochała sie we mnie takim jakim jestem. była jedyna osoba w moim zyciu dla ktorej byłem wazny. jedyną. boje sie ze ja swoim zachowaniem znisczyłem szanse na zwiazek swojego zycia, na cos ekstra. za nic nie moge pojac tego co sie stało i dzieje. nic nie pasuje. bedac takim jakim byłem w trakcie zwiazku, teraz powinno mi wszystko latac. albo z drugiej strony, takie obajwy jak obecnie, to ja powinienem miec po rodpadzie miłości swego zycia, zwiazku, w ktorym szalłbym za druga stroną. nic to do niczego nie pasuje, wszystko jakby sie wyklucza. tylko co z tego, skoro ja juz dłuzej nie mogę, nie moge z tym zyc....

a juz najgorsze jest to całkowite niemyslenie jakie wtedy miałem. kopletnie nic. zero. zero poczucia ze mnie nie ciagnie. albo zero mysli ze tesknie, zeby spotykac sie czesto. dodatkowo zero wiedzy o chemii, tesknocie, ciagnieciu do kogos. nie moge wybaczyc losowi e postawil mi na drodze tak wartosciowa dziewcyzne kiedy nie mialem w ogole doswiadczenia. boje sie ze juz nigdy kogos tak wartosciowego nie spotkam. ze zawsz bede sam. ze wszystko zniszczyłem. to niewiarygodne ze tak mam, mimo swojego zachowania podczas zwiazku. do nikogo nie moge nic poczuc, do zadnej innej. wszedzie widze ja. tak bardzo bym chciał ja jeszcze kiedys spotkac na swej drodze. moze sie oszukuje ale uwazam, ze teraz majac obecna wiedze byłoby inaczej. udałoby sie...



prosze pomozcie mi, co o tym sadzicie ?
jak myslicie "co by było gdyby " ?
jak mam sobie z ty mwszystkim poradzic ?

Hmm ciężka sprawa czuję sie jak terapeuta
Hmm więc powiem tak:
Wydaje mi się,że odpowiedz osoby pod Tobą jest adekwatna.Pomimo tego,że np spotkaleś dziewczynę ktora jest świetna,miła pomaga rodzinna niestety to nie Ona.Krótko o na temat.Dlatego sobie wyrzucasz bo nie ejsteś zly (CAŁE SZCZĘŚCIE) i masz w sobie jeszcze krztę uczuć.I to trochę Cię męczy,ale na szczęście znaczy,że czujesz i myślisz o tym ,bo naprawdę nie chciałeś zrobić jej krzywdy.Bardzo dobrze, to oznacza ,ze będą z Ciebie ludzie Być może zmartwiło Cię to,że będziesz sam i dlatego,ale zdaje mi się,że to w mniejszej części.
Możesz ją przeprosić ,powiedzieć ,że Ci przykro iż tak wyszło,że nie chciałeś jej skrzywdzić- bo jak widzę to tak jest.
Sądzę,że taka osoba jak Ty nie będzie sama. Nawet jak masz wady0 oamiętaj jest tyle dziewczyn (na 1 faceta przypada 5 kobiet!:P),że któraś zaakceptuje Twoje wady. I Ty się po prostu zakochasz,sam nie wiesz kiedy na jak długo itp.Ale uwierz mi ,że w koncu tak będzie.Zawsze się wydaje najgorsze- a bo ja nie znajdę ,a bo coś.A np po pół roku koleżanka mi pisze,że jest szczęśliwa.
Miałam koleżankę,która obecnie ma 20 lat i dopiero jest szczęśliwa,a wcześniej nie była z nikim.Ja np tak samo. Dopiero teraz znalazłam kogoś i uważam,że czuję się spełniona jako ta druga połówka.A ktoś może do tej pory zwariować,czemu jestem sam itp.Ważne jest nie ile masz facetow/kobiet a czy to jest ta odpowiednia osoba i nie ma się co zrażać.Szukanie jest ciężko męczące,ale później człowiek jest po prostu szczęśliwy i sam czasami odczuwa to szczęście i wie kogo ma u boku.
Więc nie przejmuj się tym ,że będziesz sam,bo na pewno tak nie będzie,trzeba w to wierzyć i zająć się pasjami i nowymi znajomościami a do niej bym napisała z przeprosinami,bo zdaje mi się,że chciałbyś z nią porozmawiać o byś się poczuł o wiele wiele lepiej jakbyś jej coś wyjaśnił.I ona pewnie też
powodzenia

Edytowane przez Clemence
Czas edycji: 2010-09-20 o 15:10
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując