[lilka_vanilka]

Powiem tak: po maturze nie dostałam sie na uczelnię i poszłam do wrózki zapytac, czy mam isc do pracy, czy moze jakieś jednoroczne studium wybrac. I jakie. powiedziała, że studium, bo mi sie to opłaci, a odpowiedz jakie pojawi się za kilka dni. -> kilka dni później mama znalazla za wycieraczką auta ulotke z nazwą szkoły
Powiedziała, że będę pracować z niepełnosprawnymi dziećmi ->pół roku później udzielałam korków niedosłyszacemu chłopakowi.
Mężczyzna/chlopak - przepowiedziała, że poznam anglika na cmentarzu/pogrzebie i że mam unikac toksycznych związków/alkoholizmu ->zerwałam z panem toksycznym i alkoholikiem, poznałam pod domem (niedaleko cmentarza francuza - byla blisko ) ale tez był alkoholikiem, wiec nic z tego...
Planowałam poprawke z matury - kazała się przyłozyc, to wtedy wyniki mnie mile zaskoczą - tak się stało.
Kazała się pilnie uczyć, bo jak nie, to spędze całe życie w szkole -> teraz z wykształcenia jestem nauczycielką, obecnie szukam pracy, niedługo sie pewnie dowiem czy dostatecznie się uczyłam
Miałam ogromny problem z ojcem, nie rozmawialismy wcale. Powiedziała, ze za kilka lat, gdy ojciec będzie nałożu smierci pojdzie po rozum do głowy i się ze mną pogodzi. -> tak faktycznie było!! Na szczęscie tata ma się już dobrze i jest poprawa

Najbardziej podobało mi się, że nie mówiła wprost co sie stanie, ale opowiadało obrazowo co stanie się jesli wybiorę jedną drogę, a co jesli drugą. podsuwała lepsze rozwiązania, nie unikając analizowania złych.
Podczas wizyty mozna było zadac 3 przygotowane wczesniej konkretne pytania.
Poleciła również, że nie wolno mi potem chodzić do wrozki przez dwa kolejne lata.

Niedawno byłam umowiona na wizyte, ale zrezygnowałam. Znowu byłam na rozdrożach i wiecznie mi się śniła huśtawka.. Jednak nie poszła, bo bałam się wiedzieć. Lepiej niech zycie się toczy samo. I myślę, że dobrze zrobilam.