Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Tychy/Pomorze
Wiadomości: 137
|
Dot.: Pielęgnacja naturalnych loków, loczków, fal - cz. IX
Cytat:
Napisane przez AjriszMarta
Moje drogie, robiła któraś z Was szampon z półproduktów? Zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu... Teraz już miałam w koszyku Lauryl Glucoside ale jednak dałam się wystraszyć wysokiemu pH. A może lepiej byłoby kupić hinduskie zioła myjące?
|
Witam ponownie Kieruję ten post dla osób zainteresowanych naturalną pielęgnacją.
Co prawda po kilku napisanych tutaj postach zamilkłam jednak sukcesywnie czytam relacje z waszych włosowych zmagań. Skoro jednak Ajrisz wyciągnęła na światło dzienne perełkę którą dla mnie jest naturalna pielęgnacja postanowiłam rzucić na nią jeszcze dodatkowo trochę światła.
Za miesiąc będzie rok odkąd złożyłam pierwsze zamowienie na mazidłach. Od tego czasu praktycznie w ogóle nie kupuję kosmetyków w sklepach. W okresie kiedy skrobnęłam tutaj pierwszego posta (lipiec?) znów spojrzałam w strone sklepowych odżywek do włosów.. Joanny, Garniery, Isany.... Był to okres troszkę desperacki. Włosy w lato postanowiły się zbuntować. Szukałam więc rozwiązań na sklepowych półkach. Cóż, prędko się ze wszystkim pożegnałam, została tylko Isana do OMO. Ale historia moich zmagań jest mało ciekawa (a i od tego jest wątek z dziennikiem regeneracji) więc przejdę do konkretów.
Szampon do włosów już od jakiegoś czasu robię sama. Wcześniej używałam Joanny z miodem i mlekiem (uwielbiałam), ale jako, że kończył mi sie termin przydatności pewnych półproduktów (w tym detergentów) zrobiłam szampon. I bingo Chociaż często zmieniam skład szamponów (czasem z granatem, czasem papaja gra pierwsze skrzypce, ostatnio doceniłam moc ekstraktu z mango) baza głownie pozostaje ta sama. Woda, pantenol, betaina, kwas mlekowy + detergenty. Co jest dobre w samorobionych szamponach to to, że można dopasowywać sobie moc detergentów do stanu skalpu Jeśli np swędzi, dodajemy malutko detergentów a więcej substancji łagodzących. Zrobienie takiego szamponu jest banalnie proste. Zajmuje tylko kilka minut. Ja robie porcje jednorazowe ponieważ nie lubię używać konserwantów. Używam ich tylko przy bardziej skomplikowanych procesach których powtarzanie każdorazowo zabierałoby dużo czasu np kremy, balsamy.
Ajrisz, piszesz, że wystraszyłaś się wysokiego PH detergentów. Zmiana PH ogranicza się do wkapania kilku kropel kwasu mlekowego. Nie należy się obawiać nazwy "kwas". Kwas mlekowy w minimalnym stężeniu absolutnie nie podrażnia ani nie działa złuszczająco wręcz przeciwnie - ma działanie nawilżające. Kwas mlekowy nas przeraża lub cena odstrasza? Można użyć zwykłego kwasu cytrynowego dostępnego w sklepach spożywczych. Kosztuje 1 zł. Ponadto kwas cytrynowy jest przecież często używany w drogeryjnych kosmetykach jako regulator ph (dostępny tez w ZSK).
Można by wiele pisać na ten temat ale nie będę przynudzać. Doceniam naturalna pielęgnacje ponieważ daje szerokie pole do dopasowania kosmetyku w pełni do własnych potrzeb a nie zadowalać tym co jest na sklepowych półkach. Żeby się nie rozpisywać wypiszę może takie perełki które ostatnio robią furorę.
1. Lecytyna - bomba nawilżenia. Od jakis 2 miesięcy wróciłam do olejowania. Od miesiąca każdorazowo dodaję lecytynę do olei, w widoczny sposób poprawia poziom nawilżenia zamówiłam juz dwa dodatkowe opakowania ponieważ używam jej na potęge do wszystkiego. Kremy, balsamy, olejki myjące, odżywki do włosów.
2. Olej lanolinowy - kolejny mój włosowy must have. Również i on obecnie każdorazowo wchodzi w skład olejowych odżywek. Rewelacyjnie ujarzmia puszenie. Zrobiłam kiedyś eksperyment i nie dodałam go dwa razy pod rząd bo chciałam zobaczyć czy faktycznie to działanie należy przypisać jemu. Puch wrócił od strzału. A więc nie rozstaje się z nim. Świetny emolient
3. Olejek myjący - prawie rok myję twarz olejkiem aż jakiś miesiąc temu postanowiłam sprawdzić jak działa na włosy. Na pierwszy ogień poszło zmywanie oleju po całonownym trzymaniu. Zdecydowałam się zaufać prawidłu które mówi, że nic lepiej nie rozpuszcza tłuszczów niż.. inne tłuszcze I kolejne olśnienie. Poradził sobie mistrzowsko. I ta świadomość, że nie niweluję efektów olejowania zmywaniem ich detergentami. Bezcenna. Chociaż przyznam, że dodatkowo myję jeszcze po tym skalp metodą OMO. Nie wiem czy ktoś się skusi na taki eksperyment ale z własnych obserwacji dodam, że nie opłaca się kupować olejków na BU, lepiej zakupić Glycerol Cocoate na mazidłach i samemu sobie mieszać, jest to poprostu bardziej wydajne i tańsze na dłuższą metę.
4 Woda kokosowa - świeża, prosto z kokosa. Na skalp i na włosy jako płukanka nic tak nie łagodzi mojego skalpu jak świeża woda kokosowa. Pozwolę sobie zacytować pewien tekst. "Woda kokosowa jest płynem niezwykle bogatym w substancje odżywcze, między innymi w białka, aminokwasy, cukry, witaminy (A, B1, B2, B5, E i C), minerały (potas, sód, fosfor i chlor) oraz hormony wzrostu, min. kinetynę" Kinetyna działa na cebulki włosowe wzmacniając te oslabione i pobudzając włos do wzrostu. Dodatkowo wzbogacam ją pantenolem lub alantoina, aloesem. Pelna dowolność w zalezności od potrzeb. Można na jej bazie zrobić świetną wcierkę z olejkami eterycznymi (przy użyciu substancji zagęszczających/emulgatorów)
5 Mleczko migdałowe - na bazie tego mleczka robię wszelkie maski do włosów. Odkąd zaczełam olejować włosy z dodatkiem lecytyny i oleju lanolinowego, zmywać olej olejkiem myjącym i myć sam skalp metodą OMO nie stosuję właściwie żadnych dodatkowych odżywek do spłukiwania. Myję włosy co 3-4 dni i co drugie mycie nakładam maskę na bazie właśnie mleczka migdałowego. Nie potrzeba żadnych dodatkowych emulgatorow (ewentualnie gume ksantanową jeśli chcemy by maska była gęściejsza) ponieważ mleczko w swoim składzie zawiera już składniki emulgujące. Jest świetną bazą zarowno do skladników rozpuszczalnych w wodzie jak i w olejach. Robienie odżywki na jego bazie jest banalnie proste. Mleczko bez dodatkowych skladnikow równiez samo w sobie jest w porządku. Jest bardzo lekkie i można go stosować zarowno jako odżywka do spłukiwania jak i bez. Chociaż moje włosy nie tolerują praktycznie niczego co zostaje na włosach ale kuzynka stosuje odrobinę jako odżywka b/s i sobie chwali
Chciałam napisać, że nie należy bać się słowa "detergenty". Różne skalpy mają różne potrzeby a detergenty dostępne jako półprodukty na stronie mazidłem/ZSK pomimo chemicznie brzmiącego slowa mają roślinne pochodzenie i są raczej delikatne
I to by było chyba na tyle z wielkiego skrótu.
Dodatkowo załączam zdjęcie mojego zbioru półproduktow, trochę okrojony ponieważ akurat robiłam remament i częsc trafiła do kuzynki Dodatkowo zdjęcia włoskow. Obecny skręt + dwa kolejne to włosy rozczesane na sucho jedno w świetle dziennym drugie w świetle lampy.
Edytowane przez Sensualitka
Czas edycji: 2011-10-11 o 16:02
|