witam, jestem mamą 8 miesięcznego Leona i jak na razie nie podaję nic...za to chodzimy codziennie na minimum godzinny spacer.
Bez względu na pogodę, czy to leje deszcz, czy zimno...czy piękne słońce (wtedy wiadomo- spacer jest duuużo dłuższy i nawet przy niższych temp. spędzamy większość dnia na dworze)
wydaje mi się, ze to dość dobra strategia, żeby dziecko zahartować.
Do tego staram się nie przegrzewać, ubierać go na cebulkę (kilka warstw) ale w ubrania raczej cienkie i przewiewne.
W domu- temperatura ok.22 stopni, do spania zawsze wywietrzony pokój
Uważam, że jeśli dziecko nie jest zahartowane, to i tak będzie chorować i łapać wszelkie możliwe katarki, przeziębienia, grypy...a jesli się zahartuje- to nawet gdy się przyplącze katarek czy przeziębienie to zdrowy, silny organizm sobie raz-dwa z nią poradzi
osobiście- jestem przeciwniczką suplementów diety, ponieważ uważam, ze nie działają lub działają w bardzo mocno ograniczonym zakresie(pracuję w branży farmaceutycznej), oraz zawierają oprócz substancji czynnej (której czasem jest tyle co kot napłakał) mnóstwo chemicznego "śmiecia", wypełniaczy, przeciwutleniaczy itp.
gdybym miała polecać jakiś naturalny środek to chyba podawałabym dziecku w jedzeniu DOBRY, polski czosnek (nie chiński) i cebulkę świeżą. No i po prostu zdrowa dieta, bogata w warzywa (świeże) i kiszonki powinna dać wystarczającą odporność- nie ma co od maleńkiego faszerować dziecko tabletkami.