Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - okropne uczucie strachu... nerwica lękowa???
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-12-15, 06:40   #9
vainilla
Zakorzenienie
 
Avatar vainilla
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: miasto bandyckiej miłości
Wiadomości: 3 291
Dot.: okropne uczucie strachu... nerwica lękowa???

Cytat:
Napisane przez zielono_oka_88 Pokaż wiadomość
Witam wszystkie Wizażanki!

Forum przeglądam od dawna..rzadziej się udzielam- ale postanowiłam założyć nowe konto- chcę zacząć z czystą kartką.

Chciałabym się poradzić. Wiem , że są tu osoby , które potrafią dobrze doradzić i spojrzeć na sprawę "z dystansem" -może któraś z Wizażanek studiuje, albo na codzień zajmuje się psychologią i będzie mogła stwierdzić czy potrzebuję pomocy psychologa.. psychoterapii- nad czym coraz poważniej się zastanawiam czy po prostu wystarczy kubeł zimnej wody!

Otóż mój problem polega na strachu przed tym co będzie, przed przyszłością.
Nie boję się o siebie, ale o swoich bliskich.( dokładnie męża,tatę i czwórkę mojego rodzeństwa )Nie potrafię cieszyć się tym co mam, co robię i jak żyję- moje myśli ciągle wybiegają w przyszłość. Panicznie boję się, że stracę bliskie mi osoby. I ta straszna świadomość, ze kiedyś przyjdzie taki dzień, że zaczną odchodzić. Ona najbardziej mnie paraliżuje. Moją głowę ciągle zaprzątają myśli, wizje, że może stać się im coś złego. Nie umiem niczym się cieszyć- dochodzi to do tego stopnia , że mam wyrzuty sumienia za chwilę radości( np: spowodowaną kupieniem sobie fajnych, długo szukanych butów). Bardzo mnie to męczy.

Wiem ,że męczy to też moją rodzinę. Potrafię kilka- kilkanaście razy sprawdzać czy u nich wszystko w porządku. Nie zasnę w nocy, dopóki nie obdzwonię wszystkich czy u nich wszystko w porządku- Mieszkam ok.300 km od rodzinnego domu.

Zdarzają się nawet z tego powodu konflikty. Moje rodzeństwo nie rozumie, ze jest to silniejsze ode mnie. Bo na przykład... jest weekend mój młodszy, pełnoletni już brat wychodzi ze znajomymi na imprezę- potrafię wysłać mu masę smsów podczas jednego wieczoru- rekord 40 treści typu " czy wszystko ok?", "żeby uważał na siebie" i koniecznie dał znać jak wróci do domu. oczywiście nie śpię-czekam z oczami jak 5 zł- do momentu aż dostanę wiadomość, ze dotarł bezpiecznie do domu...

Podobnych sytuacji jest mnóstwo...

Cierpi z tego powodu też moje małżeństwo. Jestem rozdrażniona, wiecznie niezadowolona i smutna.

Mój problem zaczął się jakieś 10 lat temu- kiedy to prawie na moich oczach zmarła moja mama. Miałam 13 lat.

Pamiętam, że to uczucie ,ten lęk towarzyszył mi dosyć często, ale tłumiłam go w sobie, nie rozmawiałam o tym z nikim . Najczęściej objawiało się np tym, że drętwiałam ,gdy słyszałam sygnał karetki pogotowia, albo w nocy często wstawałam i nasłuchiwałam ,czy każdy oddycha. Starałam się jednak żyć normalnie.
Wydaję mi się, że ten stan zdecydowanie nasilił się dopiero jakiś rok temu, kiedy to z powodu pracy męża musiałam wyprowadzić się z dala od domu. Do tego czasu radziłam sobie, bo miałam rodzinę "na oku", wszystko starałam się mieć pod kontrolą. Wierzyłam w to , ze ich chronię. Poza tym moje rodzeństwo było młodsze, ich wyjścia były ograniczone. Teraz kiedy są pełnoletni- wiadomo znajomi, imprezy- ja to rozumie- jednak nie umiem poradzić sobie z tym okropnym uczuciem strachu. Tyle się słyszy o różnych przypadkach.


Czuję się tak strasznie wyniszczona od środka. To staje się nie do zniesienia. Nie chcę przeżyć życia ciągle zamartwiając się. Z takim okropnym poczuciem winy za każdy uśmiech.
Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią się cieszyć każdą chwilą, każdym dniem...

Paradoksem jest to , że ja doskonale zdaję sobię sprawę z tego, że na niektóre rzeczy i sytuację nie mamy wpływu. Wiem, że gdzieś nasze losy są zapisane, zaplanowane ,i że co ma być to będzie . I że na każdego z nas wcześniej czy później przyjdzie czas, przecież nikt nie jest nieśmiertelny. Mimo wszystko nie potrafię zapanować nad sobą.

Czy ja jestem normalna?
Czy moje lęki to są zwykłe urojenia czy potrzebna jest pomoc specjalisty? Nigdy nie byłam u psychologa, psychiatry- czy on mi pomoże...
Może któraś z Was miała podobny problem? Może ktoś z rodziny?

Co ja mam robić...?

Dziękuję wszystkim , którzy dotrwali do końca.
Ja mam prawie identyczny problem i też go dostrzegam, czuję się koszmarnie. Budzę się w nocy i sprawdzam czt mój mąż oddycha, zawsze dzwonię czy dojechał do pracy (jeździ bardzo daleko codziennie autem), nie chcę zeby wychodził gdzieś sam, zawsze wychodzimy razem bo czuję że go w jakiś sposób chronię (to głupie). Kiedy już wychodzi sam - czy do sklepu czy z kolegami , zamartwiam się. Wyglądam za nim jak przechodzi na drugą stronę ulicy, dzwonię często. Bo różne histore się słyszy.

Jak o tym myślę to wiem że są 2 przyczyny:
1) wypadek mojego byłego, bardzo ciężki - ledwo uszedł z życiem. przeżyłam to mocno
2) to że teraz jak włączasz TV czy internet to słyszysz i czytasz tylko złe rzeczy - kto zginął, gdzie,jak. kiedyś te sprawy które nas bulwersuja nie były nagłaśniane i ludzie byli psychicznie zdrowsi bo mniej świadomi . teraz mówi się o wszystkim

nie mogę zebrac się żeby iść do psychologa ale jest coraz gorzej.
__________________


Si no tienes nada que ofrecer, ofrece una sonrisa


vainilla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując