no to załóżmy waszą sprzedaż.
po pierwsze - mam nadzieję, że im porządnie przetrzepano komputer i komórki, no chyba gołębiem się nie porozumiewali?
po drugie - sprzedaż = pieniądze. myślę, że policja analizowała wszystkie warianty, a niespodziewany przypływ gotówki byłby podejrzany, no chyba kilkunastu tysięcy nie trzymaliby w skarpecie.
po trzecie ->
jeśli ktoś miałby do nich dzwonić, straszyć, że małej coś się stanie jeśli ich wyda i tak dalej - nie odnotowano by tego? kolejna sprawa -> jeśli dziecko trafiło do adopcji i jest u jakiejś kochającej rodziny, to kto takim ludziom odbierałby dziecko, żeby je np. zabić?! myślę, że już by się nie dali. poza tym wg mnie siedzieliby już cicho, a nie narażali się na namierzenie poprzez regularne kontakty.
i ostatnie: może być coś gorszego niż przyznanie się do zabójstwa własnego dziecka? wg mnie nie. więc jaki problem byłby w przypadku, gdyby się przyznała do sprzedaży? podejrzewam, że i ten publiczny lincz byłby o wiele mniejszy niż obecnie, a podobno tak się przejmuje opinią publiczną.
bo tak jak pisałam - serio nie wierzę, by rzekomi porywacze mieli ją czymkolwiek straszyć, nie zabija się dziecka, za które dostało się kasę i które np. poszło już do adopcji. Przecież porywacze w takim przypadku też musieliby coś zrobić ze zwłokami.
co innego, gdyby chodziło o okup, szantaż czy coś, ale : ta rodzina nie jest zamożna, więc opcja pierwsza odpada. Opcja druga: gdyby to były jakieś szychy państwowe, to można by sugerować porachunki mafijne. W tej sytuacji nie widzę powodu, by ktoś bawił się w takie przestępstwa, nie mając z tego korzyści.
każdy z nas czytał ''Zbrodnię i karę'' w szkole, więc teraz mamy spektakl na żywo