Mnie się tak strasznie rozczapierzał 168, do tego stopnia, że myślałam, że już po nim. Ale skończyłam z częstym myciem wodą, przeszłam na płyn i wszystko jest ok.
Na pewno wsadzanie wilgotnego pędzla do folii, w której jest sprzedawany albo czegoś w tym typie pomaga, ale odkąd myję pędzle płynem, nawet foliowych opakowań przestałam używać, a pędzle nic ze swojego kształtu nie tracą. I jestem przekonana, że to kwestia miękkości wody
.
Dodam, że nasączam mocno płatki kosmetyczne, takie większe prostokątne, z firmy Cleanic i wycieram w nie pędzle tak długo, aż będą czyste. Minusem tej metody jest to, że takich płatków sporo schodzi, no i troszeczkę włosie potrafi się na końcach kruszyć, ale to naprawdę sporadycznie i wtedy, gdy się pociera zbyt mocno. Czasem też używam miękkiego ręcznika papierowego.
I też zauważyłam, że czasem przy myciu pędzli z czarnego włosia jakieś takie ciemne (czarne) smugi na płatkach zostają, tylko nie pomyślałam, że to może być kwestia farbowania samego włosia - myślałam, że jak stoją w kubku, to się kurzą i stąd ten efekt
. Z drugiej jednak strony jakoś te z jasnego włosia takiego ciemnego brudu nie zostawiają, więc faktycznie coś w tym musi być
.