[kisiej25]

Napisane przez Le_Souvenir

A od czwartku wielkie zakuwanie... Nadal to do mnie nie dociera. Całe trzy lata w gimnazjum zmarnowałam, jak dostanę się do dobrego liceum to uznam to za cud.

Na wagę nie wchodzę, Squat Challenge zaniedbałam po 7 dniach, bo strasznie kolana mi strzykały. Poza tym 100 przysiadów to dla mnie niestety za dużo, chyba muszę zacząć od 10... Jestem do niczego. Dieta ok, czasem nawet nie jem podwieczorku czy kolacji, bo nie mam siły. Ćwiczyć nie ćwiczę, łykam tylko pełno tabletek, żeby nie czuć bólów brzucha.
Jeszcze przygotowuję się do bierzmowania, dzisiaj o 18 mam spotkanie. Gratuluję Wam spadków, ja sama chyba nie mam już chęci i sił na odchudzanie. Nic nie spada, jeszcze szkoła mnie dobija, nie mam czasu na ćwiczenia. Tyle ode mnie.

Liceum się nie martw i testami też nie.
Nie taki diabeł straszny, jak go malują

Siła siłą ja widzę, że Ci motywacji brakuje.
U mnie też waga się nie rusza - oddałam mamie.
Patrzę, jak zmienia się moje ciało i jak centymetry lecą.
Grzeszki się trafią, ale nie załamuję się, bo życie jest na to za krótkie.
Sama mam teraz masę nauki - bo matura - ale codziennie ok. 30 minut ćwiczę, staram się jeść regularnie, a jak nie to to chociaż zdrowo i nie poddaję się (a miałam takie momenty, każda z nas miała).


Sikorka0204 Mamy bardzo podobne wymiary

---------- Dopisano o 12:44 ---------- Poprzedni post napisano o 12:43 ----------

[1=57c4259f21315203964a8ed 20878b337431f4de9_625f3ef 28e370;40256239]I jeszcze zapomniałam dodać, że za mną 60 min rowerka (30km) [/QUOTE]

Dzisiaj dość ładna pogoda i ciepełko (ok 12 stopni nawet było) i już już widzę oczyma wyobraźni, jak pomykam na rowerze kilkadziesiąt kilometrów dziennie