Dot.: Magnesy lepimy, czapeczki dziergamy, bunt naszych dzieci jakoś przetrwamy. 07-0
hej
my ostatnio zaliczyliśmy chwile grozy - dwa dni temu byliśmy na basenie i tam na poczekalni są takie niskie parapety żeby usiąść. Oczywiście moja panna rzuciła się biegiem po nim - no i spadła prosto na głowę, że aż nogami się nakryła potwornego guza sobie nabiła Byliśmy na pogotowiu, ale lekarka kazała tylko ją obserwować. Także na strachu się skończyło...no i na guzie na czole
A wiecie że ja też tak mam że jak nie ma tż wieczorem i sama jestem z Karolcią to ten wieczór jej milszy i spokojniejszy Jak analizowałam sobie tę sytuację, to wychodzi na to, że jak jest mąż to oczekuję od niego współpracy w czynnościach wieczornych i przez to jstem trochę sfrustowana. A jak go nie ma to wiem że jesteśmy zdane tylko na siebie i robimy wszystko jakoś w takim naturalnym tempie, nie czuję krytycznego wzroku że 22 a dziecko dopiero zasnęlo. Jest na luzie i miło. Dziwne to. Ale tak mam
|