Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Bois des Iles Chanel – początek piękny – aldehydy, bardzo podobne do tych w Piątce, ale nie tak ostre i chemiczne, bardziej miękkie i mydlane. Szybko dołącza nuta kremowego drewna sandałowego i odrobina pudrowego irysa. Zapach luksusowy niczym dotyk beżowego aksamitu. Niestety, jest bardzo delikatny i nietrwały.
Terracotta Voile d'Ete Guerlain – bardzo przyjemny – kremowy ylang w połączeniu z goździkiem, odrobiną pudrowego heliotropu i irysa. Całość miękka, otulająca skórę niczym najwyższej jakości olejek do opalania. Nie jest intensywny, ale dobrze wyczuwalny przez cały dzień.
Birdie Xerjoff – mocna piwniczna paczula, z dodatkiem ciemnozielonej trawy i ziemi – jakby wąchało się od spodu wyrwaną z ziemi kępkę trawy. Interesujący, ale bardzo nietrwały – po 3 godzinach nie ma po nim śladu.
Ivory Route Xerjoff – tutaj z trwałością dużo lepiej, ale sam zapach nie jest już tak ciekawy. Mieszanka bez większego składu i ładu – przyprawy, zioła, wanilia, szczypta drewna sandałowego – a w tle pojawia się momentami dziwna, dezodorantowa nuta, jak w tanim, męskim "perfumie".
Bloody Wood Les Liquides Imaginaires – kolejny z serii Eau Sanguine, tym razem z przewodnią nutą czerwonego wina – przynajmniej z założenia. W składzie mamy też wiśnie, fiołka i różę, a w bazie nuty drzewne. Większości z tych nut nie czuję – czerwone wino pojawia się dosłownie na moment, drewna nie wyczuwam tam żadnego – główne role grają owoce w połączeniu z fiołkiem. Bardzo ładny, mydlany zapach – wdzięczny i kobiecy, ale trochę nudny. Nazwa i nuty dawały nadzieję na coś ciekawszego.
Maremma Tiziana Terenzi – nut bogactwo – czego tam nie ma – owoce, irys, oud, labdanum, kakao i jeszcze sporo innych, ale niestety na mojej skórze to poza słodkim owocowym początkiem, wyłącznie irys i to w wydaniu, ktorego nie lubię – pylisty, mączysty , maślany i gorzkawy. Z trwałością też kiepsko.
__________________
Some organisms are so good at camouflage they forget they exist.
|