Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2014-12-06, 08:41   #2280
eSowa
Raczkowanie
 
Avatar eSowa
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 150
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Ja właśnie się uczę siebie. Czytam aktualnie księgę kodów podświadomości i się okazuje, że już dużo rzeczy przepracowałam. Wszystkie myśli, o których pisze Pawlikowska, miałam. Typu - muszę z kimś być, bo inaczej nie umiem funkcjonować, nieważne, że tkwię w nieszczęśliwym związku lub że potrzebuję seksu żeby poczuć się kochaną, że czuję się za mało zabawna, za mało ładna itd., ale czytam to i z każdą stroną sobie powtarzam: "Tak, tak było, ale już tak nie jest". Jestem świadoma swojej wartości i większość z tych rzeczy wypracowałam.

Tak więc nie tkwię w chorych związkach, a jak już się z kimś spotkam, to nie dlatego, żeby się dowartościować. Wiem, czego chcę i robię to, co chcę, a nie to, co mi (lub mojej podświadomości) się wydaje, że muszę. Spotykam się z przyjaciółmi również, bo mam na to ochotę, a nie żeby sprawdzić, czy aby na pewno jestem akceptowana. Jestem naprawdę już o wiele bardziej świadoma tego, kim jestem, co lubię i od ponad dwóch lat ŻYJĘ, a nie tylko egzystuję. Nie mam żalu za moją przeszłość, nie dam się jej! To jest moje życie, tu i teraz!

Czemu takie rozkminy? Wczoraj spotkałam się z kolegą i trochę się zagalopowaliśmy i muszę przyznać, że na początku strasznie rozmyślałam to, czy tego chcę, co robię i czy to nie jest tak, że znowu potrzebuję akceptacji i że to będzie tego świadectwem lub świadectwem tego, że po byłym, mogę jeszcze coś z kimś innym, ale... nie było tak. Czuję się dorosła i dojrzała. Zrobiłam to, co JA chciałam. I strasznie się z tego cieszę, bo wypracowałam dużo rzeczy, krok po kroku i wydawało mi się, że tę związaną z uczuciami, związkami, zbliżeniami też, ale dobrze wiedziałam, że nie do końca tak jest, że mimo wszystko chcę siebie tym dowartościować (chociaż wmawiałam sobie, że tak nie jest), ale teraz czuję, że i tę sprawę uporządkowałam.

Cytat:
Napisane przez Strusio Pokaż wiadomość
Uczę sie jesc na nowo rzeczy które jeszcze jakis czas temu uznawalam za zakazane...wtracam jakas słodycz do obiadów. Jest mi trudno ale jakos powoli zaczynam przekonywać sama siebie że kawalek czekolady czy cukierek nie wpłyną szczególnie na moje zdrowie albo wyglad . Kompulsy są zdecydowanie mniejsze...i co najważniejsze- mam po nich coraz mniejsze obciążenie psychiczne. Glowka do góry! Dzis jest nowy dzien! Pokonamy to g####
Jedyną niewyjaśnioną kwestią mojego życia są kompulsy i liczę na to, że również kiedyś uda mi się najeść, ale świadomie, bo mam na to akurat ochotę, bo to zwykłe łakomstwo i nie doprowadzi do kompulsu. Tak jak wczoraj nie spotkałam się z facetem i nie zagalopowałam się dla dowartościowania się. Czuję się z tego wyleczona. Także mam nadzieję, że uda nam się kiedyś jeść kawałek lub nawet kilka kawałków czekolady po obiedzie i to będzie w pełni świadome zjedzenie czegoś słodkiego, a nie głos podświadomości, że MUSIMY, bo... no właśnie, bo co?

U mnie wczoraj dobry dzień. Reset jak najbardziej był mi potrzebny i przespanie chorych myśli. Dzisiaj już z rana wstałam, po śniadanku i zaraz na trening, potem jakieś świąteczne zakupy, trochę nauki i wieczór z przyjaciółmi przy grzańcu. Nie będę pić, bo wiem, że to wzmaga kompulsy (niestety nie czuję się na tyle silna, żeby sobie powiedzieć, że po jednej szklance poradzę sobie z moimi myślami i się nie rzucę na jedzenie, szczególnie po tym felernym tygodniu). Znowu ogarnął mnie jakiś wewnętrzny spokój i mam nadzieję, że zostanie dłużej.

We wtorek mam wizytę u psychologa.

Dziewczynki! Nie rozmyślamy ostatnich kompulsów, zostawiamy je daleko w tyle! Spinamy dupki i lecimy dalej!
__________________
Nie będzie łatwo, ale będzie warto!

Edytowane przez eSowa
Czas edycji: 2014-12-06 o 08:42
eSowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując