[joanna.t]

rzeczywiście nie popadajmy w paranoję ale warto sobie uzmysłowic, że zniszczenia skóry przez opalanie nie wyjda po roku czy nawet 5 latach smażenia się na słońcu. Za łaadnych kilka latek nie wiadomo skąd wychodza znamiona, plamy. Nikt nie namawia Was zwolenniczek opalania do zakrywania ciała od stóp do głow, czy wychodzenia jedynie na zewnątrz po zmierzchu - to byłaby dopiero paranoja.
a nawiązując do postu Nutki i opalaniu bez filtrów - niestety u nas nadal panuje przekonanie, że jak nad morze to tylko leżenie plackiem na plazy, wracamy do domu czarne jak mulatki. No to był dopiero udany urlop! Wszyscy mówią ale się opaliłaś!
uzywając filtów również możemy przyciemnić skórę, opalenizna nie jest taka intensywna, nie schodzi skóra. Tez się opala, tylko wolniej i zdrowiej.
Pomyslcie tylko jak amerykanki nam zazdroszczą tylu skutecznych kremów z filtrami! Sprowadzają je za kolosalne pieniądze z Europy, moja siostra prosiła aby jej przysłać 5 opakowań LRP 60 dla siebie i dzieci, bo te, które ma na miejscu nie są tak skuteczne jak filtry zarejestowane w Europie (mexyrole). I mimo, że mieszka na florydzie to na plaże chodzi popołudniu, dziedzi pod parasolem i do tego wysmarowana filtrami.
I jeszcze cos, ja także uwielbiałam się kiedyś opalać, filtry jakieś mizerne spf 5 czy 8, nie zastanawiałam się czy to szkodliwe czy nie. Dopiero moje problemy ze znamionami i przebarwieniami uzmysłowiły mi co ja najlepszego robiłam! Teraz, od 3 lat nie opalam się prawie wcale, tyle co za miastem słońce mnie musnie, żadnego leżenia, mleczko z filtrem 30 na ciało, twarz 60 i bardzo mi z tym dobrze . A żeby nie straszyć bladością smauje się balsamami brązującymi albo samopalaczem