[MariaFrancesca]

Abi - mam czas, więc spisuję przepis na ocet z książki Ireny Gumowskiej "Słońce w słoikach", kultowa książka z czasów komuny:
"Jabłka (wyłącznie kwaśnych odmian) nie nadające się na inne przetwory, a więc spady, a także pozostałości owoców jak obierki, gniazda nasienne itd. (byle nie robaczywe i nie zepsute) rozdrobnić. Następnie włożyć do dużej butli, wypełniając ją do 3/4 wysokości i zalać ocukrzoną wodą (na 1l wody - 1 łyżka cukru) tak, aby były całkowicie pokryte. Otwór butelki przykryć kawałkiem spranej tkaniny płóciennej. Do owoców musi być dostęp powietrza. Zostawić w temperaturze pokojowej na 4 tygodnie. Po zakończeniu burzliwej fermentacji zlewać ocet do butelek przez lejek i sitko lub kilkakrotnie złożoną gazę. Butelki zamknąć i trzymać w chłodnym miejscu. Taki ocet można nawet pić. Można też zrobić ocet na samych "ogryzkach", czyli gniazdach nasiennych i obranych skórkach."

Jak widać wysiłku zero, a i praktycznie bezkosztowo, więc radzę spróbować, nawet na przekór rodzinie. Z moich pomysłów też się czasem śmieją jak np. odzysk wody z płukania warzyw do podlewania ogródka, a później korzystają, że aż miło. Moi rodzice jak jest urodzaj robią ocet w beczkach kamionkowych po kiszeniu kapusty, ja w mniejszej skali robiłam w słoiku do kiszenia ogórków, przykryty ściereczką zwykłą kuchenną. Nie przerażaj się jak zrobi się dziwny kożuch, mój mąż panikował, że to pleśń, ale nie. Ja zrobiłam z dodatkiem śliwek, bo akurat mąż nie zjadł jak byłam na wyjeździe i lekko zaczęły fermentować - wyszedł super. Taki ocet można przechowywać latami. W necie jest przepis, żeby fermentować drugi raz, my taki nie robiliśmy.


Day - fajne spa, mi się dziś udało zwlec na 9-tą na jogę (dla mnie wyczyn).