[Oktawiaaa]

Dziewczyny jaką akcję miałam wczoraj prawie że pod domem
Siedziałam sobie wykąpana z mokrymi włosami przed komputerem. Usłyszałam huk, jakby pękła opona. Wyjrzałam przez balkon (tak, otworzyłam drzwi w mokrych włosach i wyszłam na balkon ). A tam takie dostawcze auto zderzyło się z osobowym i to osobowe wleciało do rowu. Zobaczyłam jak chłopak z dostawczaka biegnie do grupki, która wygramoliła się z osobówki i pyta czy wszyscy cali. Odpowiedzieli, że tak i że już dzwonią po kogoś. Chłopak pobiegł więc z powrotem do swojego auta i zaczął sam gdzieś dzwonić, a ta grupka uciekła....
Powiedziałam o tym mamie, mama wyskoczyła z wanny, ubrała się i pobiegłyśmy przez nasz nieoświetlony ogród (biegłam skrótem przed oczko wodne, tzn mostek i ryzykowałam, że mogę się drugi raz wykąpać ) sprawdzić, czy nikomu nic się nie stało. Okazało się wtedy, że jeden uciekinier zgubił portfel z dowodem osobistym

I w sumie wyszło tak, że trzech z osobówki zapierdzielało środkiem drogi (wg jednego świadka "jechali tak szybko, że ino świst było słychać"). Chłopak dostawczakiem patrzył w lewo i w prawo i nic nie widział, więc zaczął wyjeżdżać z podjazdu, wysunął się może autem z 1 m na drogę, światła z ich samochodu zobaczył dopiero przed swoją maską. Oni autem przenieśli mu na drugą stronę ulicy cały zderzak, a sami wylądowali w rowie po drugiej stronie niż powinni, też obróceni nie tak jak by wypadało
Finalnie nie wiem czy ich znaleźli, ale auto dostawcze do kasacji (wg TŻ, który jadąc do mnie zatrzymał się i obejrzał miejsce wypadku), bo coś tam ma urwane. A autko całkiem nowe. Osobówka ma rozbitą przednią szybę i mega wgniecenie z przodu, pewnie też do kasacji, bo auto starawe było.
Także i ja zwiałam stamtąd, bo już mi się zimno zrobiło w piżamie i kurtce