2016-04-12, 23:00
|
#1458
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 119
|
Dot.: Filmiki urodowe ( i nie tylko) na YT + offtopy część XLIX
Cytat:
Napisane przez szatanica1989
Chciałabym tak mieć, serio. Dla mnie jedzenie jest pocieszeniem jak mam zły dzień, albo nagrodą na koniec dnia - poprawia mi humor na równi z drapaniem po plecach, poważnie. Na szczęście panuję nad swoją wagą, nie płynę totalnie w obżarstwo, ale mam zadatki na jakąś bulimiczkę na przykład. Ja nawet jak jestem najedzona to dalej mogę wpieprzać, mogłabym chłonąć żarcie przez skórę. Nic mnie nie zatrzyma jak sobie ubzduram, że muszę zjeść konkretną rzecz - wstanę, ubiorę się, pojadę na drugi koniec miasta, whatever. Chyba mam jakieś zaburzenia związane z odczuwaniem sytości, gdzieś czytałam o tym nawet, że to brak czegośtam w głowie.
Mózg, to się nazywało mózg.
|
Wow, pierwszy raz widzę osobę, która ma tak jak ja. Już dawno zauważyłam, że nie odczuwam sytości. Potrafię zjeść ogromną pizze, czuć że pęknę ale... mijają dwie, trzy minuty i jem dalej. Bo mi po prostu przeszło i mam ochotę na kolejny kawałek. To jest mega dziwne, naprawdę. Potrafię się najeść, zjeść ogrom rzeczy a po kilku minutach i tak czuję, że w sumie jeszcze bym coś zjadła. I MOGĘ wtedy zjeść co jest najgorsze.
,,Na szczęście" u mnie to jest pomieszane w dwie strony i bywa i tak, że np. tego głodu nie czuję. Przez cały dzień. Po prostu zapominam jeść jak mam za dużo na głowie. Bywa, że najem się kanapką i to mi spokojnie starcza na długi czas kiedy jestem czymś zajęta.
Kiepsko czuję głód, kiepsko nasycenie. Wiem, że jest to super nie dobre dla organizmu, ale na szczęście nie mam tak codziennie.
|
|
|