Doszło między nami do małej konfrontacji, powiedziałam między innymi, że temat uważam za zamknięty, nie spodziewałam się po nim takiego zachowania, nie uzyskałam od niego żadnego wsparcia (miałam na myśli rozmowę, cokolwiek) i skoro nie zaproponował żadnej pomocy, tylko zostawił mnie z tym samą, to nie pozwolę żeby atakował mnie i mówił tak okropne rzeczy, bo chciałam porozmawiać z mamą. Dodałam, że skoro jest już po wszystkim, to uprzejmie proszę, żeby darował sobie dalsze próby kontaktu.
Usłyszałam, że przecież on chciał się ze mną spotkać (???), ale ja zmieniam zdanie 20 razy na godzinę (???), a on nie jest moim "chłopcem na posyłki".
Nie mam pojęcia skąd to sobie wyssał, przed zabiegiem nie proponował żadnego spotkania, ja zresztą też, bo po co? Gdyby chciałby mi naprawdę pomóc to wystarczyłoby "odwiozę Cię po wszystkim do domu", rozmowa na ten temat byłaby bezcelowa, bo wiem, że tylko by mnie dobił tekstami "A CO JEŚLI KTOŚ SIĘ DOWIE???"
Po tym smsie, ściągnęłam jakąś aplikację do blokowania wiadomości i połączeń. Dodałam jego numer do "czarnej listy" i od wczoraj mam spokój. Albo się nie odzywa, albo nie dostaję powiadomień, w każdym razie nie chcę tego sprawdzać.
A co do mnie, czuję się dziwnie, huśtawka nastrojów
ale powoli zaczynam się dystansować