Hej.
Mam straszny mętlik w głowie i potrzebuję, żeby ktoś obiektywnie mi doradził! Postaram się wszystko jak najbardziej streścić
Po moim ostatnim spotkaniu z ex zastanawiam się, czy nie dawał mi znaków, że się mu podobam. Ogólnie mamy dobre kontakty, spotykamy się zazwyczaj z okazji naszych urodzin. Byliśmy ze sobą dość krótko, 6 lat temu, jeszcze jako gówniarze. Ogólnie dość dobrze wspominam ten związek i zawsze bardzo go lubiłam - rozstaliśmy się przez nasze niedojrzałe podejście (zarówno moje jak i jego).
Przedwczoraj widzieliśmy się z okazji moich urodzin. Już na początku zdziwiłam się - kiedy umawialiśmy się, nawiązał do miejsca, do którego zazwyczaj chodziliśmy na randki. Zdecydowanie nie jest to miejsce neutralne emocjonalnie.
Ostatecznie spotkaliśmy się gdzieś indziej. Po 3 piwku znowu zaproponował, żeby udać się do tamtej kafejki. Jednak było dość późno i była ona zamknięta, więc poszliśmy na szoty.
I wtedy zaczął poruszać takie tematy, że sama nie wiedziałam, o co chodzi.
Zaczął wspominać nasz związek (do tej pory, przez ostatnie 6 lat, jakoś unikaliśmy tego tematu). Stwierdził, że był to dobry związek, prawdopodobnie bylibyśmy do dzisiaj razem, gdyby nie coś-tam.
Potem zaczął wspominać naszą pierwszą randkę i film, który oglądaliśmy. Nie mogliśmy sobie przypomnieć tytułu - powiedział, że jak sobie go przypomnę, to dałabym znać, może oglądnęlibyśmy go razem (!?).
Potem wrócił do chwili, kiedy się poznaliśmy. Stwierdził, że trafiłam go od pierwszego wejrzenia, pięknie wyglądałam i nigdy potem już nie czuł czegoś takiego wobec innej (a obecnie ma dziewczynę, podkreślił, że z nią też nie miał czegoś takiego!).
Chwilę jeszcze wspominaliśmy jakieś duperele. Dodatkowo, w kontekście do jakichś wspomnień, powiedział mi, że doskonale wie, jak dobrze całuję itd.
Podsumowując: nie wiem, czy z jego strony były to jakieś "znaki". Koleś jest zajęty. Ja też. Jednak muszę przyznać, że nigdy nie "zapomniałam" go do końca.
Dodatkowo po wieloletnim związku w ogóle nie umiem podrywać facetów
Siedziałam na tym spotkaniu i zastanawiałam się, co mam robić
Zdecydowałam się dotykać go raz na jakiś czas albo dłońmi, albo nogami pod stołem. Ale pod względem podrywania facetów jestem niczym słoń w składzie porcelany.
Mam wrażenie, że po tym spotkaniu z jego strony jest znowu jedno wielkie nic.
Zastanawiam się nad tym, aby odczekać jakiś tydzień-półtorej i przełamać naszą tradycję spotkań dwa razy w roku, zaprosić go do tej kafejki + odnalazłam ten tytuł filmu
Boję się, że jednak może ja wszystko nadinterpretuję.
CO ROBIĆ?