Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - The Cure
Wątek: The Cure
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2008-02-16, 19:28   #299
Editaphx
Zadomowienie
 
Avatar Editaphx
 
Zarejestrowany: 2005-04
Lokalizacja: gdzieś pomiędzy wierszami.
Wiadomości: 1 475
Dot.: The Cure

ogólnie gościu nie zadał sobie zbyt dużo trudu.. i podał nawet błędnie daty koncertów.... gdybym nie znala The cure, nabrałabym chyba błędnego przekonania, że mają oni coś wspolnego z Emo..

(przepraszam za literówki, skróty i brak polskich liter)

Tańcząc na stypie.

The cure są przerysowani, ale nie tandetni. Mimo to uruchomili lawinę egzaltacji i nieudolnych epigonów. w Polsce na dwóch koncertach wystąpi grupa, która dziś naśladuje co drugi zespół emo.

O The Cure można powiedzieć 3 rzeczy: razem z U2 i Depeche Mode należą do najpopoluarniejszych kapel lat 80. Nagrali kilka wybitnych płyt i są odpowiedzialmi za tysiące godzin złej muzyki. Uważani za protoplastów gotyckiego rocka, sami odcinali się od tego gatunku muzyki. Faktem jest jednak, że każdy używający syntezatorów i mocnego czarnego makijażu zespoł prędzej czy pozniej powoluje się na The Cure. Widać to dziś, obserwując popularność fali zespołów emo takich jak fall out boy czy AFI. Teksty opisujące moment rozbicia się wrażliwości podmiotu lirycznego o twardy bruk życia i miłość do farbowanych włosów maja swoją genezę w muzyce Roberta Smitha i spółki. Muzycy młodocianych zespolow emo zapominaja jednak o jednym fakcie: nie wystarczy zrobic sobie makijaż i rozplakac sie na scenie. ZA wyrazaniem egzystencjalnych rozterek musi stać jeszcze artystyczna forma. A także chociaż promil dystansu i poczucia humoru. Gdyby zapytać fana The Cure czym jest dla niego ulubiony zespol udzielilby zapewne smiertelnej odpowiedzi. Mowiłby pewnie coś o wrzechobecnej pustce, bezsensie życia, opadajacej na swiat kotarze mroku i tego typu bzdurach. Idole zreszta dali podstawy do tych mrocznych uniesień. Anglicy pomimo kilku (a nawet kilkunastu) popowych przebojów w repertuarze na zawsze juz beda kojarzenia z "ciemną stroną mocy". Ich najlepsze płyty i kompozycje to zawsze ekstremalne przypadki emocjonalnej pornografii. Ekspresyjny wokal Smitha i minorowe aranżacje skladaja sie na muzykę, w ktorej strach, wątpliosci, gniew, rozpacz, nakładają się na siebie, tworząd ponury obraz wewnętrznego rozszarpania. Nigdy jednak autorzy "Faith" nie zeslizgnęli się w kicz, co ich wspomnianym wczesniej pogrobowcom zdarza się nagminnie. Rownie wazny w muzyce The cure jest element baśniowości, niedopowiedzenia, ktory sprawia, ze oszem mozemy nabijac sie z fanów zespołu, ale sami rowniez nie mozemy odwrocic sie od magii najbardziej poruszających kompozycji. Inna rzecz to poczucie humoru, widoczne chociazby w surrealistycznych teledyskach, czy we flirtach z jazzem, popem i muzyką latynoską, ktorych zespol dopuszczał się nieraz chociazby na plycie Kiss me, Kiss me, Kiss me. Najbardziej zapalczywi fani odsądzali w tych momentach grupę od czci i wiary. Jednak Smith i spolka nieraz wysylali sygnal, zeby nie tgraktowac ich smiertelnie powaznie, bo nie mozna brac do konca na serio ludzi, ktorzy konstruuja cale utwory wokol wyrazow: "las", "trumna" czy "topielec". Fenomenalny teledysk do "lullaby", jednego z nich najwiekszych przebojów, to dowod ze tym panom w czerni blizej do przewrotnego estetyzmu Tima Burtona niz pseudogotyckich filmow, pokroju "Kruk". Sam lider zreszta niejednokrotnie sie dystansowal zrowno od swojej komiksowej persony, jak i aury smutku otaczajacej zespol, chociazby wystapując w kreskowce "South Park", w ktorej ratowal swiat przed katastrofą. Dzis The Cure swoje najlepsze plyty maja za soba, a sami podazaja w kierunku emerytury (...) coraz bardziej kierujac sie w strone ugrzecznionego, rockowego podwórka. (..) the Cure wylozyli juz wszystkie wazne karty. (...)
__________________

Editaphx jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując