[misioczat]

Aghata, ciocia, ktora kupuje Twojemu dziecku prezenty robi to z dobrego serca, a nie z uporem maniaka. Chyba nie wypada tak o kims powiedziec (przeprosilas za wyrazenie, ale mi sie nie miesci w glowie powiedziec tak o kims, kto jest po prostu mily dla mojego dziecka), a jesli tak Ci to przeszkadza (bo rozumiem, ze moze, zwlaszcza duze zabawki), to moze powiedz jej, ze maluszek ma juz duzo rzeczy i nie masz gdzie ich trzymac. Nadmiar zabawek nie musi sie kurzyc, mozna wyniesc je do domu dziecka.
Drobiazg raz na miesiac lub rzadziej to chyba nie jest przesadzanie z prezentami?? Zwlaszcza dla rocznego dziecka. Jasne, ze starsze robi sie bardziej materialistyczne i wyglada prezentu, ale taki maluszek? Ja w kazdym razie nie zauwazylam, zeby poltoraroczna Martynka SPODZIEWALA sie, ze cos jej dam (widzimy sie raz na 2 miesiace) i ja rowniez nie czuje sie ZOBOWIAZANA do dania jej czegos. I podkreslam - daje drobiazgi - sa przydatne, jak dzidzia sie wstydzi, to osmielam ja i zaciekawiam nowa maskotka. Jej mama jakos nie ma nic przeciwko temu, choc dziecko ma mase zabawek. Ciezko drobiazdzki dawane raz na miesiac lub rzadziej nazwac "ciaglymi upominkami"
No wlasnie, Kanka, moze po prostu spytaj mame dziecka, co, i w ogole CZY mozesz mu dawac, bo moze ma takie samo podejscie jak Aghata.