[halucynogenna]

Witam, od dawna interesowałam się ochroną twarzy przed promieniowaniem. Głównym powodem było to, że zawsze przybywała mi wielka ilośc pieprzyków na twarzy, jak i na ciele. Wiosna/ lato używam spf50, oczywiście staram się nakładać dosyć dużo, ale nie mam jak reeaplikować, pilnować, kiedy nałożyć od nowa, kiedy np. cały dzień w lato coś robię, albo jestem w pracy.
Zawsze na filtr nakładałam normalnie makijaż, ale ostatnio natrafiłam na wątek, gdzie okazało się, że prawie każdy filtr posiada "parasol", który jest destabilizowany przez substancje w pudrach, podkładach itd. Czyli z tego wychodzi, całe to nakładanie, męczenie się ze świecącą buzią było na marne, bo makijaż to destabilizował...
Po drugie, czy faktycznie stosowanie kremu nawilżającego pod filtr nie osłabi jego działania? Zawsze starałam się nakładac filtr na czystą twarz z rana, ale mam cerę suchą i bez nawilżania jej, stosowania jedynie filtru w dzień, miałam bardo przesuszoną skórę. Sama już nie wiem co robić, bo okazuje się, że każda opcja jest zła. Nie chce by przybywało nowych pieprzyków, ale znowu nie wiem, czy jest sens nakładania takiej ilości filtru, szkodząc cerze plus na to kolorówka ma sens...