Przez słowo wtrącanie mam na myśli wszelkie uwagi,prośby ...czy groźby(poważnie)
Z czym 'lecicie' do/na nauczyciela/przedszkolanki?
Tak sobie myślę że na forum jako tako mało kto się przyzna ,a może się mylę,ale może sypniecie przykładami?
Albo sami nauczyciele się wypowiedzą
Ja od lat jestem chyba znana jako 'bita' na tę grupę społeczną '
(ale to inne powody)
Ale tutaj o czymś innym.Uczciwie.Jak czasami się dowiaduję z czym jakiś rodzic ma problem to mi szczęka opada.Naprawdę duperele na maksa.
Albo przy mnie matka wyciąga telefon, i o 19-tej dzwoni do nauczycielki -''czy to prawda ze jutro jest dzień żółty i Zuzia ma przyjść w żółtej bluzeczce''
Uwierzcie że parę razy slyszałam jakąś opisywaną sytuację która była,moim zdaniem,upokarzająca dla nauczyciela.Rodzic postawił na swoim a nie miał racji.Nie będę wchodzić w szczegóły ale naprawdę szkoda mi było tej młodej nauczycielki.
Ja osobiście byłam raz po prośbie by wychowawczyni nie rozsadzała córki z dziewczynką z którą siedzi. Niedawno przesadziła (całą klasę) teraz to kicham ale na początku roku jak nie będzie siedziała z tą dziewczynką to na pewno pójdę po prośbie.Właściwie to jedna rzecz w ciągu 2 lat z czym byłam u nauczyciela