my dzisiaj mielismy gosci. z trojka dzieci. masakra. nie znam lepszej antykoncepcji jak bezstresowe wychowanie i przyprowadzanie takich dzieci w gosci... wiem, wiem - moze jestem okrutna, ale 90-pare procent odwiedzajacych nas znajomych jak idzie w gosci to chyba oczekuje, ze bede ganiac za ich dziecmi... dzis uznalam, ze to pidole i jak cos rozwala to po prostu przedstawie rachunek do oplacenia :P
az mnie brzuch rozbolal dzis z tego stresu
maz oczywscie juz w drugim pokoju, niepocieszony, bo nie mialam ochoty w ogole na ta wizyte ehh
jeszcze jak sie nasluchalam (sama zadnego z tych tematow nie zaczynalam) o tym jak boli porod, o cesarce, o tym jak ciezko karmic piersia, bo nie mozna jesc tego i tego; o sadzaniu dzieci w foteliku "bez raczki", bo oni tak sadzaja, o tym ze jej syn pije tygodniowo ponad 50 litrow mleka..., itp.
kiedys z piaskownicy to chyba zabiora mnie w bialym kaftanie
ostatnio w rodzinie 2,5-letni dzieciak jawnie grzebal w nosie przy obiedzie na co rodzice "pani w zlobku powiedziala, ze to panie w szkole ucza dzieci niegrzebania w nosie". myslalam, ze dziecko wygrzebie sobie mozg... - jedynak, do tej pory jedyny wnuk tesciowej. teraz ma konkurencje. jak tesciowa lub tesc biora drugiego wnuka na rece to temu az gul lata. zaczal rzucac w 3-miesieczne niemowle kasztanami. oczywiscie takze zero reakcji. to juz ja sie zdenerwowalam i dyplomatycznie powiedzialam, ze "kasztanami sie nie rzuca - widziales zeby ciocia w wujka rzucala kasztanem?"
oczywscie ryk niesamowity i "niedobra ciocia". dziecko szybko brane na rece i uspakajane... dalej kasztanami napidala
wczoraj w restauracji dzieciak na caly glos do matki: "mamo, jak jest >gowno< po niemiecku?". "szajse, dziecko". dzieciak na cala knajpe (elegancka) zaczal przy obiedzie rzucac "szajse, szajse". matka siedzi dumna, bo dziecko zna zagraniczne slowo. ja pierdziele
nie wiem czy cos ze mna jest nie tak, czy tak sie teraz chowa dzieci