Znam ten ból.
Jak tylko zobaczyłam tę paletę od razu chciałam ją kupić, akurat rabat hulał 20%. No ale po całodziennym rozmyślaniu (patrz liczenie dutków) zrezygnowałam. Mimo wszystko to kupa kasy. A potem żałowałam.
Caluteńki tydzień modliłam się, żeby mi tej palety nie wykupili, jednocześnie obrzydając ją sobie do granic wytrzymałości.
I już prawie mi się udało.
Do czasu kiedy ponownie nie pojawił się rabat -20%. Uczucie wróciło. Niewiele myśląc, kliknęłam. Kurier ma jutro przybyć na białym rumaku.
Opcje masz 3.
1. Czekać na rabat (jakiś na pewno się pojawi, tylko kiedy? i czy paleta do tego czasu będzie jeszcze dostępna)? Ryzyko duże.
2. Kupić w pełnej cenie.
3. Wyprosić u kogoś -10% , są ludzie z wielkim sercem, trzeba tylko wzbudzić zaufanie i dobrze umotywować swoją prośbę.
Są jeszcze rozwiązania kuracji szokowej.
1. Otworzyć lodówkę, zobaczyć pustkę, zamknąć laptopa.
Zapomnieć o palecie.
Ewentualnie wyjście kombinatorskie/ grażyna by się nie powstydziła, ale czasem cel uświęca środki.
Kupić za pobraniem za pośrednictwem PP. Nie odbierać (ile to lezy na poczcie tydzien ,czy dwa). Jak do tego czasu pojawi się kod, kupić z kodem, a paczki nie odbierać. Jak paleta zniknie ze strony, przejść się na PP po paczkę. A jak się kod nie pojawi to ... masz 3 opcje...
Którą opcję wybierasz?
Trzymam kciuki za powodzenie.