[pseudofeministka]

Napisane przez Atavish

No oczywiście, że nie napisałaś tego tak bezpośrednio. Bo wtedy jeszcze mogło by być niemiło. Ale niestety słowa których użyłaś, ich kontekst znaczą dokładnie to.


"takie doświadczenia, realne problemy" - tym zwrotem, zaraz po nazwaniu dzisiejszej młodzieży nieżyciową, umniejsza się problemom dzisiejszej młodzieży. Bo piszesz o realnych problemach w kontrze do problemów właśnie tych młodych ludzi. Co stawia ich problemy na półce "nierealne". A to tylko ładniejsza nazwa na "wyjęte z dupy".


A to jest właśnie kulturalniejsza wersja "w dupach się poprzewracało od dobrobytu".



Piszesz o "urastaniu do rangi problemu". Co wskazuje na to, że Twoim zdaniem problemem nie jest i być nie powinno i ponownie temu umniejszasz. I po prostu dla mnie przykre jest, że ktoś przychodzi i bagatelizuje innych i ich problemy. Bo jasne, dla Ciebie nie musi być to problem. Ba, wręcz fajnie, że nie jest. Ale nie potrafię zrozumieć tego braku akceptacji, że dla kogoś coś po prostu jest problemem. Nie urasta. Jest.


I ja też nie chce ich porównywać. Nie widzę sensu. Zamiast porównywać wolę akceptację tego, że każda z tych rzeczy może być dla kogoś problemem. I to takim zmieniającym i wpływającym na jego/jej życie. Bo nie mam zamiaru rościć sobie prawa do umniejszania innym i tego co i w jaki sposób przeżywają.

To jest Twoja interpretacja tego co napisalam.



A to, ze czasami warto spojrzec na zycie/doswiadczenia innych osob, posluchac sie straszych osob nie oznacza, ze bagatelizuje sie problemy danej osoby czy ze sie ich nie rozumie, tylko ze wskazuje sie jakies inne podejscie nad ktorym moze warto sie zastanowic. Jest to forma pomocy, ktora ktos zechce przyjac albo nie. Mi nic do tego co ktos ma w swojej glowie, jak postrzega, jak reaguje na dana sytuacje, bo to nie jest moje zycie.



I wybacz, ale nie mam ochoty wdawac sie w potyczki slowne, odbijackazdy argument, rozkladac teraz na czynniki pierwsze co napisalam i dowodzic, ze mialam cos innego na mysli. Skoro tak odbierasz to co napisalam to ok.