[Skaltka]

Makijażu nie stosuję nie tylko ze względu na pracę - po prostu nie lubię go i niespecjalnie mam ochotę wydzielać czas na stanie przed lustrem.
Zerknęłam na to, co nazwałam "płynem", jest to żel do mycia twarzy z olejkiem pomarańczowym.
Nie mam pewności, ale produkty składające się w znacznej części z parafiny - zapychały mnie dość mocno.
Obawiam się trochę mycia olejkami - wiem, że usuwa zanieczyszczenia, ale "zrywa" również warstwę lipidową, ochronną, tę naturalną. Można oczywiście potem nawilżyć, tudzież natłuścić, we własnym zakresie, kremami, innymi olejkami - ale czy w dłuższej perspektywie nie zniszczy to cery? Czytałam kiedyś "Sekrety urody Koreanek" i z tej lektury wychodzi na to, iż wcale nie, ale... cóż, pamiętam nawet w kwestii włosów, miałam z nimi spore problemy, póki stosowałam maski, odżywki etc. Przestałam, wróciłam do dwóch szamponów, jednego w miarę naturalnego, oliwkowego, drugiego mniej, oba od Ziaji - wszelkie kłopoty się skończyły. Dlatego mam obawy przed zbytnią kombinacją.
I - co wypadałoby zaznaczyć - wdzięczna jestem za udzielenie odpowiedzi.