[patiasym]

Napisane przez megamag

Z tą delikatną różnicą, że ten pierwszy (Marks) głosił obalenie klasy posiadającej więcej dóbr przemocą, a ten drugi (Jezus) brak przemocy, nastawianie drugiego policzka i miłość bliźniego.

Oczywiście, że zaraz padnie argument, że nauczanie Jezusa zostało odwrócone o 180 stopni i używane nieraz w historii odwrotnie. Ba, z większością ideologii i religii tak było. Toć mamy na świecie buddyjskie grupy organizujące zamachy terrorystyczne, czego Budda raczej nie pochwalał. Problem z ideami twórców komunizmu jest jednak taki, że tam już sama ideologia zawiera przemoc. I o ile nauczanie Jezusa czasem było stosowane w praktyce lepiej, a czasem dość marnie (typu wojny krzyżowe), to jednak samo w sobie jest z gruntu pacyfistyczne i wiele razy prowadziło też do dobrych rzeczy. Komunizm z natury jest agresywny i w zasadzie każde jego zastosowanie w praktyce w historii kończyło się totalitaryzmem i śmierci tysięcy, jak nie milionów ludzi. To jest ta subtelna różnica, którą tak łatwo pominąć, dając ciętą (przynajmniej zdaniem autora) ripostę.

Jezus pokojowy? Powtórzę: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz." Istny gołąbek. Nauczanie Jezusa w praktyce to zawsze był mord, gwałt i śmierć, a ofiar chrześcijaństwa jednak było zdecydowanie więcej niż komunizmu, jak się chcesz licytować na sztuki. I też znacznie więcej niż np. ofiar islamu. W 16 wieku pod znakiem dwóch skrzyżowanych patyków Hiszpanie i Portugalczycy zdołali wyrżnąć w pień 150 milionów Amerykanów, bez bomb i komór gazowych. Ładna mi "miłość bliźniego".

Zaprawdę rację miał Bertrand Russell, że zła filozofia może być niebezpieczna i należy odnosić się do niej z tego rodzaju negatywnym respektem, jaki czujemy wobec tygrysów i błyskawic.