[Amazoniak]

Rozumiem cię, bo mój TZ nie widzi problemu w inwestowanie w domek na wsi, który należy do jego rodziców bo "kiedyś przecież będzie nasz". Ma też brata na marginesie. Teściowa podobnie do twojej go urabia ciągłym mówieniem, że to w końcu kiedyś będzie nasze. Z własnego doświadczenia wiem, że jedyne co możesz zrobić to stanowczo hamować jego zapędy. Ja mówię, że nię będę inwestować w coś co nie jest nasze na papierze, a w przyszłości to nasz może być także dom moich rodziców więc na tej zasadzie powinniśmy też tam robić remonty. Z racji tego, że bywamy w tym domu w weekendy to dorzucam się częściowo do drobnych, bieżących remontów ale na wydawanie większej kasy się po prostu nie zgadzam. Też masz coś do powiedzenia w tym związku więc mu to uświadom. A na swoje poszliśmy tylko dlatego, że postawiłam sprawę na ostrzu noża (bo mieszkaliśmy z teściami i chcieli wraz z moim TŻ-tem aby tak zostało na wieki wieków) i wyprowadziłam się mówiąc, że zrobię to z nim czy bez niego (skoro spokojne rozmowy i przekonywania nie pomagały). W związku z urabianiem twojego męża przez mamusie obawiam się, że wprowadzka do waszego mieszkania nie odbędzie się bez ostrej konfrontacji ostatecznie, czy tego chcesz czy nie Jemu jest wygodnie mieszkać w tym domu więc robi wszystko pod siebie, ignorując twoje potrzeby (dlatego będzie podkreślał minusy mieszkania na okrągło. Będzie też dążył do w pakowania w ten dom jak najwięcej kasy, żebys nie miała już innych opcji. Postaw swoje granice i szukajcie rozwiązania akceptowalnego dla obydwu stron, może to być nowy dom/mieszkanie skoro on nie chce mieszkać w twoim mieszkaniu a ty w domu teścia. Jakby teście sprzedali dom i dali wam z niego jakąś kasę, a wy sprzedali wasze mieszkanie to możnaby pomyśleć o czymś nowym zadowalający ciebie i męża, bez potrzeby brania dużego kredytu