|
Dot.: Sens pomocy "ubogim na własne życzenie", czyli Szlachetna Paczka cz. IV
[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;88996257]Coooo? 650 zł na osobę, w tym siedmioro dzieci, już po odliczeniu kosztów mieszkania to jest bieda???[/QUOTE]
No widzisz- bieda.
Jestem ciekawa, ilu rodzinom niewielodzietnym, w których oboje rodzice pracują na najniższej krajowej i kontrolują dzietność zostaje więcej na osobę po odliczeniu kosztów czynszu i rachunków, dojazdu do pracy itd. A tu miesiąc w miesiąc dostają gratis 3 500 zł i jeszcze źle i ciągle "dej".Z dochodem z pracy ojca mają 7 tysi netto miesięcznie- dochód, o którym wiele rodzin może tylko pomarzyć. Trzeba nie mieć wstydu by z takim dochodem wyciągać rękę po darmoszkę. Albo żyć ponad stan, bo nie wszyscy muszą mieć wszystko.
No i taki jest efekt "dzieciom się należy". Z biegiem lat przekształca się to w "mi się należy". Jestem ciekawa, ile z tych siedmiorga dzieci ruszy się do pracy po osiągnięciu dorosłości, a ile będzie powielać model rodziców. Szczęściem tutaj choć jedno z rodziców pracuje na rodzinę, choć bez tego 3 500 nie zarobiłby na tyle dzieci. Może więc zamiast bezmyślnie je sprowadzać na świat oboje rodzice byliby zmuszeni pracować na własny byt i mieli tyle potomstwa, na ile faktycznie ich stać i nie mieliby czasu wymyślać bajek o biedzie.
|