Aż odświeze i zapytam czy to ozm czy moja terytorialność i lekka niechęć do dzieci
Odwiedziny pary z rocznym dzieckiem.
I owo dziecko przez 1.5h przy akompaniamencie rodziców
- wylało na panele miskę z psia woda
- zabierało psu zabawki ( tutaj na szczęście moj pies nie był nerwowy ale to schroniskowiec wiec zabawki są dla niego ważne) jak się dziecku zabrało psia zabawkę ( wiadomo ze osliniona) i dało własna to ryk niemiłosierny
- otwieranie szafek i wyciągnie z nich rzeczy ( w różnych miejscach)
- próba wejścia na ławę w salonie ( rodzice radośnie obok ojjj chce wejść na ławę i uśmiech rodziców)
- położenie się w naszej sypialni. Bez mojej zgody czy nawet pytania. Poszła matka z dzieckiem się położyć w sypialni na łóżku ( hmmm nie wiem dla mnie moje łóżko w sypialni to sprawa intymna)
- balkon specjalnie był zamknięty i żaluzje zasłoniete bo pranie wisiało na balkonie. To weszli na balkon i zdejmowali dla dziecka 2 spinacze. Hmm jakoś nie mam ochoty żeby znajomi oglądali moje majtki jak się susza
Ogólnie po ich wyjściu mieszkanie wyglądało jak po małym tajfunów. O innych szkodach nie wspomnę, niektórym udało się zapobiec : Np rozwalaniu jedzenia na biały dywan bo dziecko wypluło [emoji3525]
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk