[natalcia250]

Odpowiadając zbiorczo - czyli tak jak myślałam, jego podejście jest jednak dość ekscentryczne Tak w ogóle to on wie o tym wątku (nie miał nic przeciwko) i czytałam mu niektóre odpowiedzi.

Napisane przez rejczeI

Uważam, że w jego sytuacji mógłby jedną nadpłatę odpuścić, odłożyć tego tysiaka czy dwa i potem pożyczać od siebie i oddawać sam sobie. Ok, spłaca mieszkanie, ale własne. Nie macie wspólnoty. Więc jego spłukiwanie się do ostatniej złotówki by wszystko wpakować w osobisty kredyt a potem łażenie po ludziach by mu dali pare dych czy stówę na jedzenie to cwaniura i żałość. No niestety każdy by się cieszył nadpłacając kredyt, szybciej spłacając i mieć tanszy i z głowy. Ale on to robi kosztem wszystkich wkoło. Za to pozytywem sytuacji jest budowanie sieci jak piszesz, na bieżąco widzi na kogo może liczyć a na kogo nie.

Napisane przez Overcooked

Ja bym z takim nie wytrzymała. Nadpłaca kosztem znajomych bo oni nie mają odsetek. Robi siarę i nawet nie uważa tego za siarę tylko coś normalnego.

Przyzwyczaisz do pomagania raz, drugi, trzeci - a za 20 pożyczysz mu więcej i się będziesz prosić o zwrot.



Z resztą jesteś pewna że to na nadpłatę? Co jeśli to np. hazard? Albo inne długi o których nie wiesz? Bo przecież mógłby poczekać miesiąc bez nadpłaty i potem wznowić ten styl. Tak by zrobił standardowy człowiek. Żeby nie latać po znajomych i nie wieść życia biednego studenta będąc już na zupełnie innym etapie.

Według niego to nie jest robienie tego kosztem innych, bo znajomi nie mają nic przeciwko temu, a po drugie zawsze oddaje po paru dniach, więc nie rozumie w czym problem

Nie, nie chodzi tu o żadne długi hazardowe, narkotykowe, czy jeszcze inne ciemne interesy które mogłyby komuś przyjść do głowy.

Wspominałam mu o rachunku debetowym, powiedział że w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiał, bo nie miał takiej potrzeby, a tę tradycję pożyczania to wyniósł z czasów studenckich z tego co zrozumiałam.