[Ava_]

Napisane przez magbeth

W ogóle nie wiecie jak mnie do szalu doprowadzają ludzie, którzy mi w osłupieniu mówią, ze ja nie wyglądam na swój wiek. No nie wyglądam i co to zmienia? I trzeba mi to mówić? Do tego polowa szepcze za plecami, ze na bank robię sobie botoks i liftingi, tylko kłamie, ze nie. No nie robię - jeszcze.

Wiesz mnie zawsze po takim komentarzu zastanawia jaki jest punkt odniesienia. Wszystkie moje dobiegajace 40stki kolezanki sa wysportowane, dobrze ubrane, wypielegnowane i nie stronia od medycyny estetycznej. Jaki ten "na swoj wiek" wyglad ma byc?

Napisane przez Cinde_x

https://www.elle.pl/artykul/trend-na...P6s#lyn-slater

Mój TŻ raz mi powiedział, że ubrań nie powinno dzielić się na "stosowne do wieku", a na takie, które albo dobrze na nas wyglądają albo nie. Metryka ma z tym niewiele wspólnego.

Bardzo sie zgadzam. Na szczescie tu, gdzie mieszkam panuje dosyc mocno posunieta swoboda ubraniowa, raczej nie spotykam sie z komentarzami, ze cos nie przystoi. Natomiast podoba mi sie przestrzen w mediach/modzie dla kobiet w kazdym wieku. Sledze fashion weeks, widze u wielu projektaktow na wybiegu modelki pod 50tke, co jeszcze ta dekade temu bylo traktowane jako kontrowersja. Podobnie zreszta na edytoriale w Vogue trafiaja dziewczyny plus size i starsze babki, swiat mody sie mocno poszerzyl.

A Was spotkaly kiedys komentarze na temat niestosownosci ubioru?

Wpadl mi w rece artykul o aktualnych trendach w makijazu i kolorowce. Nawet nie zdawalam sobie sprawy, ze obecnie makijaz ma przede wszystkim nadac twarzy mlodego wygladu - mocno uniesione brwi, "lifting" za pomoca korektora, rozowe policzki, soczyste usta, glass skin itd. W poprzednich latach kolory graly wieksza role, tak teraz mlodosc, mlodosc, mlodosc. Cokolwiek kladziesz na twarz, wygladaj mlodo.

Napisane przez magbeth

Jakie było najbardziej egzotyczne miejsce, które odwiedzilyscie? Soso, Ty jesteś oczywiście poza konkurencja ale ogólnie, gdzie świat Was zaskoczył, kompletnie?

U mnie to beda Chiny. Bardzo egzotycznie pod wieloma wzgledami, zwykle zakupy w supermarkecie byly wyzwaniem, placic nie mozna ani karta Visa ani Mastercard ani American Express, a kas gotowkowych ni ma. Przemieszczanie sie z miejsca na miejsce utrudnione bez dostepu do internetu, stacje metra bez "normalnych" liter. Menu w restauracjach bez zdjec i wersji po angielsku, obsluga proponowala bardzo fajna opcje - przejsc sie miedzy stolikami, pozagladac ludziom do talerzy i pokazac na co mam ochote. Jedzenie tak ostre, ze wypalilo mi ranki w kacikach ust. Bylam tez notorycznie nagabywana przez przypadkowych ludzi proszacych o zdjecie. Niektorzy robili zdjecia z ukrycia, w restauracji jak jem. Mnostwo przykladow szoku kulturowego moglabym tu naprodukowac. Ale i tez przyznaje, ze poszlam po bandzie i zapedzilam sie w zupelnie nieturystyczne rejony. Niemniej przyroda w Chinach jest obledna, ludzie ogolnie zyczliwi i pomocni, mam nadzieje jeszcze wrocic. Tym bardziej, ze mam przyjaciolki Chinki, wiec i troche wgladu w tamtejsza mentalnosc.

Mag, mam zazdro o kolo podbiegunowe