[pappaya]

Napisane przez AgaMili

Dziewczyny przesadzacie. Mieszkam w Anglii od ponad roku. Moj mlodszy brat chodzi to szkoly podstawowej [ma 9 lat]. Bylam w tamtym roku na jego wywiadowce i siedzialam w jego klasie. Nie ma to nic wspolnego z tym co piszecie, czyli ze siedzi sie na pupie 45 minut i dostaje sie oceny. Nie ma ocen. Jest tylko komentarz czy dobrze, zle czy wspaniale itd. A klasa wyglada tak:
lawki sa 6-osobowe [raczej stoliki niz lawki], dzieci siedza wogol takiego stolika i na srodku maja kredki i inne przybory potrzebne do nauki. Pod sciana jest regal z bajkami, przyborami, ksiazkami, zeszytami itd., na srodku, z przodu klasy jest tablica i biurko nauczyciela. Z tego co mowil nauczyciel oraz moj brat to dzieci maja luzne lekcje. Nie ma w szkole dzwonka [tylko jednej na dluga - godzinna przerwe o 12.00 na lunch], pan mowi kiedy maja przerwe. Moja brat jest bardzo zadowolony. Szkola podstawowa tutaj to nauka w formie zabawy. A smiesza mnie teksty typu "pojscie do szkoly to odebranie dziecinstwa". Jestem bardzo zadowolona, ze moja corka w wieku 5 lat zacznie juz sie oswajac z nauka, nauczy sie podstawowych rzeczy, pozna kolezanki, nauczy sie angielskiego itp.
Albo Polska jest tak zacofana ze lekcje wygladaja tak jak za moim czasow, ze siedzi sie w lawce i przez 45 minut sie nudzi tzn. uczy, albo wy nie macie pojecia o wspolczesnej edukacji wczesnoszkolnej.

Jeżeli tak w Polsce ma wyglądać nauka od 6 roku życia to ja nie miałabym z tym żadnego problemu. To tak samo jak w przedszkolu. Dziecko ma kontakt z rówieśnikami, ma wypełniony czas, robi coś kreatywnego, uczy sie w formie zabawy - fantastycznie. Jakie to odbieranie dzieciństwa?