[kocurzyca]

Napisane przez otako

Mam ten sam problem. Mamy program, który "obsługuje" całą firmę - stan magazynów, sprzedaż, rozchody, itd. Nikt poza mną go nie zna. Jak potrzebowałam wolnego na pogrzeb, to dzień wcześniej przez pół dnia rozpisywałam co trzeba zrobić pod moją nieobecność, a jak wróciłam po weekendzie to pół dnia musiałam spędzić na nadrobieniu zaległości. Aż się boję co będzie jak wyjadę za tydzień na Sylwestra.
Też nauczyłam się mówić "nie" i głośno mówić o tym, co mi nie pasuje, bo w pewnym momencie zaczęłam robić pracę, za którą inni dostawali pieniądze. Jak powiedziałam, że mi się to nie podoba, to dostałam podwyżkę.

Miki - fajnie, że już "na swoim" To kiedy parapetówka?

Haha. U mnie teraz wprowadzamy nową usługę/produkt. Ja to dodałam i ogarnęłam obsługę. W połowie stycznia wyjeżdżam na urlop. Mam w sumie ok 5 dni, żeby nauczyć ludzi ze sprzedaży jak to obsługiwać. Obsługa jest banalnie prosta. Tylko ludzie, których będę uczyć maja trochę ciężkie rozumowanie.
Ale jak sobie poradzą to dobrze, jak nie to mam to gdzieś

Na szczęście dostaję podwyżki raczej regularnie bez upominania. A teraz jeszcze słodki bonusik na święta. Stresu czy presji od szefa też nie. Staram się jedynie, żeby szef był regularnie informowany jaka jestem zapracowana i przemęczona. Ja sama zbyt dużą presje na siebie nakładam. Ale tak to jest z wariatami. Jak się całe życie żyło w ciągłym stresie, to jak jest spokój trzeba sobie kreować stres.