Dot.: Para a jednak nie para.
"Jednego czego nie widze w twoich postach to twoich granic. Calowalas sie z nim bo jestes zakochana, macie wyjechac razem na szkolenie.
To nadal nie jest twoj chlopak, to najwyrazniej adorator, wiec gdzie jest twoja granica intymnosci miedzy tym, co robisz z chlopakiem, a co z przyjacielem?
I tego nie trzeba konfrontowac, to ty ustalasz."
To napisalam w poscie wczesniej.
No, historycznie to prawdziwe, ze jednak mezczyzni, ktorzy chcieli stworzyc zwiazki z kobietami ktore nie zgadzaly sie na to, by dokonywac pewnych "czynow" bez jasnych deklaracji/obietnicy/emocjonalnego otwarcia dawali rade przekraczac ten rubikon i mowili cos JASNO, bo na tym zyskiwali.
---------- Dopisano o 12:54 ---------- Poprzedni post napisano o 12:46 ----------
A czemu trzeba byc na takim etapie znajomosci w pelni kontroli nad sytuacja? Ciekawosc tego, co sie stanie potem i bycia adorowana nie jest przyjemne samo w sobie?
Ja bym tam ustalila sobie w glowie na co sie emocjonalnie i seksualnie zgodze, co bedzie tych granic przekroczeniem, trzymala sie tego i tzw. go with the flow. Jesli on bedzie chcial czegos wiecej, oj, to bedzie wiedzial jak to zdobyc i jestem przekonana ze da sobie rade bez zyczliwego organizowania dla niego calej sytuacji i rozpoczynania rozmowy.
Ja po prostu nie rozumiem do jakich wyjasnien ten mlody mezczyzna jest w waszych oczach zobowiazany. Oni nie sa w zwiazku i po dwoch miesiacach, prawde mowiac to nawet nie jest jest przyjaciel. To adorator!
Edytowane przez Suzanne
Czas edycji: 2013-08-17 o 14:00
|