[PinkVanille]

Napisane przez teorema

Ponieważ mam tak mało czasu, to denerwuje mnie, gdy mam wrażenie, że tracę czas na jakąś książkę. Dość często mam takie wrażenie, szczególnie odkąd przeczytałam książki np. Donny Tartt. Po prostu część literatury do mnie nie trafia, mimo że są to nawet obsypane nagrodami powieści.

Ja mam tak samo. Zresztą wiadomo nasz indywidualny gust, odbiór danej historii, nasza wrażliwość, a czasem nawet okres w naszym życiu, w którym akurat sięgamy po dany tytuł ma znaczenie czy książka się nam spodoba czy nie.
Donnę Tartt kupiłam kilka lat temu i do tej pory nie przeczytałam, ale na pewno kiedyś sięgnę.
Natomiast co do książek obsypanych nagrodami to zazwyczaj mnie mocno rozczarowują, choć i od tego są wyjątki. Jednakże sporo tytułów docenionych literackimi nagrodami okazały się słabymi książkami bez fabuły lub z wydumaną fabułą i często pisane pod tezę - co niekoniecznie wpłynęło dobrze na opowieść czy wiarygodność tej historii.
Jedną z najgorszych książek jakie przeczytam w życiu - a książka wychwalana i nagradzana to "Małe życie" - sztuczne, wydumane, przegadane, nudne. Czym się tu zachwycać? Nie wiem. Stracony czas. Nie polecam.
Zresztą im jestem starsza tym mniej robią na mnie wrażenie te wszystkie przeintelektualizowane opowieści, często oparte na teoretycznych rozważaniach zza biurka niż doświadczeniach piszącego.
Czytam bardzo różne powieści i fantasy/scfi, obyczaje, kryminały i czasem tzw. wysoką literaturę. Jeśli historia jest dobra to nie liczy się dla mnie gatunek.
Miałam ostatnio mocny kryzys literacki w tym sensie, że nic co czytałam mi się nie podobało. Ale ostatnio chyba przełamałam złą passę, bo jestem zadowolona z ostatnio przeczytanych tytułów.