[201803290936]

Bycie w związku z facetem, który się nie podoba (wiadomo o jakie podobanie się chodzi), ale płyną z tego jakieś korzyści (czy to emocjonalne, czy materialne, czy i takie i takie) to dla mnie nic innego, jak prostytucja. Ja nie wiem po co ludzie tak sobie utrudniają i komplikują proste rzeczy. Ktoś się nam albo podoba (i z charakteru i z wyglądu), albo nie. Tu nie ma miejsca na "szarości". W takiej sytuacji najlepiej wyobrazić sobie siebie jako osobę, która się tej drugiej stronie tak naprawdę nie podoba, a jest postrzegana jako dobra partia, bo coś tam (bo dobrze zarabia, gotuje, czy jest miła). Chyba nie byłoby miło, prawda? Ja bym nie chciała, aby facet myślał o seksie ze mną na zasadzie "no fajna z charakteru jest, zgasimy światło, przymknę oczy i jakoś to będzie".