DMkAnia tak to był 5N. Miał najlepsze opinie, a poza tym ja mam siwki, więc musiałam wziąć coś z natury. Samym 4C można farbować, gdy się nie ma siwulców. Ta 5 wyszła mi jak poziom 4... ale mi to nie przeszkadza. Natomiast w palecie 4C wyglądała jak zupełnie czarna. To jest podobno grafit i dlatego radzą, w celu wychłodzenia natury, by dodawać stopniowo, zaczynając od małej ilości, bo efekt może być zbyt grafitowy
Mnie bardziej ciekawi, co by było gdyby zmieszać 5N z 7C
Nic mnie nie szczypało, nie dusiło, nie było nadmiernego wypadania.
Nie są też szorstkie czy napuszone, ale odżywka naprawdę fajna. Też się zastanawiam nad kupnem + szampon, bo są naturalne... tyle, że drogie niestety
Ok. Włosy nie są jeszcze całkiem suche, ale coś już tam cyknęłam.
Wrzucam, co mam. Dziś nie ma słońca, więc jeszcze takiej foty mi brakuje, ale nadrobię.
fot. 1 i 2 - przy oknie
fot. 3 i 4 - pokój, z fleszem
fot. 5 - specjalnie, pod najmocniejszą żarówą łazienkową.
Na fotach przebija zieleń, w rzeczywistości wcale nie ma takiego efektu. Tak samo to ostatnie zdjęcie też jest przekłamane. Dla mnie jest pomiędzy. Ani tak zielono, ani tak ciepło. Neutral po prostu.
Podsumowując:
- zero smrodku
- o wiele przyjaźniejszy skład
- super konsystencja
- kolor ok i to bez mixtonu!
- nie trzeba się bawić w odmierzanie oxy i dobieranie %
Mnie przekonuje.
Myślę, że póki co, nie ma sensu wracać do chemii, skoro efekt końcowy jest zbliżony. Na pewno będę jeszcze mieszać różne kolorki, aż znajdę coś, co będzie mi najbardziej odpowiadać. Cenowo też da się przeżyć. Oyster (natura, ash + mixton) i tak wynosił mnie więcej. Ze swojej strony - polecam Herbatint.
Oczywiście wiadomo... każde włosy będą reagowały inaczej, ale to już wiemy
