2012-04-21, 13:57
|
#1593
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-11
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 2 492
|
Dot.: Wątek plotkowy dla Fanek naturalnej pielęgnacji:)
Cytat:
Napisane przez beeets
A mi nie byłoby trudno znaleźć zadania, które mnie zaskoczy
Na 6 były zadania z działów, które nie przerabialiśmy na lekcjach, bo były ponad program.
Gdybym nie chodzila na dodatkowe lekcje, to mogłabym mieć problem i tu nie chodzi o zdolności Nie moglam zrobić żadnego błędu, bo - być albo nie być.
Dodatkowe lekcje dodawały mi po prostu pewność siebie i o to najbardziej tu chodziło
zresztą u mnie w domu zawsze się chwaliło, że chcemy chodzić na dodatkowe lekcje / zajęcia niż siedzieć przed blokiem i rozrabiać.
chodzilam na angielski, fortepian, plastykę. a siostra na niemiecki i fortepian.
dla nas to była naprawdę frajda. ja biegłam na te zajęcia z radośćą i z listą pytań.
nigdy mojemu dziecku nie zabronię się dokształcać
|
Dodatkowe zajęcia jak najbardziej,swoją drogą też chodziłam na fortepian, gitarę, rytmikę, udzielałam się w nawet kółku fletowym i chórze szkolnym. A przed blokiem też sie nasiedziałam
Korepetycję rozumiem jako dodatkowe lekcje dotyczące tego co było w szkole a nie uczenie się czegoś zupełnie nowego jak np gra na fortepianie.
Skoro nie przerobiliście wszystkich działów na lekcjach to faktycznie mogło być ciężko na maturze dostać dobrą ocenę.
Wychodzi na to że u mnie w domu rodzice traktowali korki jako rzecz potrzebną tym co sobie nie radzą i ja wyrosłam też w takim przekonaniu.
Ja na korki poszłam chyba 3 razy w życiu Chyba już o tym tutaj pisałam. Zapisałam się w liceum do klasy z poszerzonym angielskim nie ucząc się tego języka wcześniej i od razu na wstępie wychowawczyni powiedziała mi żebym się przepisała do innej klasy bo tutaj nie dam sobie rady.
Ponieważ postanowiłam zostać, stwierdziłam że zapiszę się na korepetycje i nadrobię zaległości. Po trzeciej lekcji jednak doszłam do wniosku, że to strata czasu i pieniędzy bo ta kobieta mówi do mnie to co ja mogę sobie sama przeczytać w podręczniku
---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:45 ----------
Cytat:
Napisane przez Korah
Ja tak samo, w 8 klasie zaczęłam podpalać, w liceum już nałogowo. Zmądrzałam dopiero, jak zaszłam w ciążę w wieku 22 lat ale po porodzie i karmieniu znowu zaczęłam podpalać, głównie dlatego, że był to bardzo stresujący dla mnie okres i nie umiałam z nim inaczej walczyć, rozstałam się z ojcem mojego syna, ogólnie dużo problemów narosło. Od ok roku nie palę już nałogowo, ale nadal papierosy to u mnie prawie codzienność. Zwłaszcza w towarzystwie osób palących.
|
Rozumiem Twój ból. Dla mnie najtrudniejsze było wytrzymać w barze przy piwie lub drinku - katorga !
Chyba rok się tak męczyłam że jak wychodziłam do knajpy to kupowałam papierosy, chociaż na codzień nie paliłam wcale i nie chciało mi się.
__________________
"mur nie przeszkadza, dopóki nie zaczniemy walić w niego głową"
|
|
|