Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2009-05-31, 11:46   #7
Fresa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 26 228
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Cytat:
Napisane przez xxxxxxxxxx101010 Pokaż wiadomość
Witam wszystkich! Postnowiłam napisać do Was , ponieważ sama już nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić. Mam wsparcie rodziny ale potrzebuje obiektywnego spojrzenia na to co się stało.
Rozstałąm sie z narzeczonym po 6 latach bycia razem, jest mi strasznie cieżko, nie mogę pojąć tego wszystkiego dlaczego tak się stało. Za dwa miesiące miał być ślub, wszystko juz było przygotowane(wybrana suknia, obrączki, sala, orkiestra... poprostu wszystko..)
Rozstaliśmy sie 2 tygodnie temu, wszystko zaczęło się od kłotni. Zaczeliśmy sie kłócić wieczorem i tak przegadaliśmy do 3 nad ranem raz kłócąc się i rozmawiając spokojnie a skończyło sie na kłótni.A Rano narzeczony wziął i spakował walizki i od tamtej pory nie mam z nim kontaktu , odwołał cały ślub poprostu wszystko, wogóle nie zważając na mnie po byciu razem 6lat nawet nie doczekałąm sie głupiego smsma nic pustka poprostu.
Według niego rozstanie było z mojej winy ale oczywiście nie wziął pod uwage tego że moje zachowanie było spowodowane jego zachowniem a konkretnie chodzi o tzw. "czepianie się".
Do dzisiaj nie mogę się pozbierać po tym wszystkim co mnie spotkało, najchętniej całymi dniami był płakała, nie mogę sobie wyobrazić jak będzie wyglądało moje życie bez niego. Dopiero teraz dociera do mnie że już nie bedziemy razem że to nie jest zwykła kłótnia. Gdyby nie postąpił tak jak postąpił czyli nie zachował sie jak egoista, myślać tylko o sobie odwołująć cały ślub i nie licząc się z moimi uczyciami walczyłabym o tą miłość ale nie mam siły nie moge pojąć tego jak mógł się tak zachować nie odpowiedzialenie odwołująć ślub i wszystko co było z nim przygotowane zaraz po wyjściu z domu dosłownie z minuty na minute, nie dając szansy na przemyślenie swoich błędów, nie dając nam czasu, nie usiadł nie zaporoponował żebyśmy dali sobie np. tydzień czasu na ochłonięcie i potem podejmowanie jakichkolwiek decyzji. Decyzje tą podją sam, nie pytając się czego ja bym chciała. Obydwoje mielismy wine naszej kłotni i tego co było bo nie był to pierwsza kłotnia o to "czepianie się". Być może była to tylkko moja wina, ale nie usprawiedliwia go to do takigo zachowania, postępowania jak zrobił. Zamykając drzwi zaczął już planować swoje życie "wolne życie".
Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu wiem że postąpiłabym inaczej, kiedy ludzie się rozchodzą zawsze jest wina po obu stronach, ponieważ nic nie dzieje się bez przycyny.Wiem tylko że nadal bardzo go kocham i nie moge sobie wyobrazić bycia z kimś innym niz on oraz tego że on by mógł być z kimś innym niż ja. Cały czas się zastanawiam co by było gdyby... To on odemnie odszedł i nie mogę sobie tego wszystkiego poukładać w głowie gdyby tak nie postąpił jak postąpił napewno walczyłabym o ta miłóość gdybyśmy dali sobie czas ale on nie dał nam tej szansy więc myśle ze to nie ja powinnam sie odezwać pierwsza. Choć czasami korci mnie aby wygarnąc mu pare rzeczy ale wiem że to nic nie zmieni.
Nie mogę tego wszystkiego pojąć dlaczego tak sie stało tak bardzo zapewniał mnie o swojej miłość a teraz z tego co wiem to raczej cieszy się "wolnością" i układa sobie życie na nowo, nie mogę pojąć jego zachowania jest to dla mnie straszne bo straszniebardzo go kocham a wiem ze juz nie bedziemy razem, nie wiem czy bbym potrafiła mu zaufać po tym co się stało, Rozum mówi co innego a serce nie sługa. Brakuje mi wszystkiego, brakuje mi "NAS", tak bardzo chciałabym sie do niego przytulić, nie ma sekundy ani minuty w której bym o nim nie myślała.
Wiem tylko tyle od znajomych że teraz cieszy się "wolnością" którą ma i tłumaczy sobie pustkę która mu doskwiera tym że bylo to przyzwyczajenie, całą wine zwala na mnie oczywiście za rozpad naszego związku i myśli ze takim zachowaniem postąpił dobrze.
Zapewniał mnie o tym że mnie kocha ale już nie może ze mną być.Nie mogę tego sobie wszystkiego poukładać w głowie cały czas zadaje sobie takie pytanie dlaczego?! Nie mogę w to uwierzyć ze o zwykłe "czepianie się" można tak postąpić, zachował się jak egoista, myśląc tylko o swoich potrzebach, myśle żę nie cierpi tak jak ja bo teraz jest mu dobrze.
Potrzebuję Waszej porady, wsparcia, sama już nie daje z tym rady dlatego że go kocham, nie wiem jak mam dalej żyć mam tylko wsparcie rodziny.Musze nauczyć się życ na nowo... A rozum i serce ze sobą się gryzie....
Dziekuje wszystkim z góry za odpowiedzi!
Ta kłótnia (o co poszło? od czego się zaczęła?) to był dla niego dobry pretekst, żeby dać nogę.
Dobrze, że stało się tak przed ślubem a nie po i szczerze mówiąc nie rozumiem, czego żałujesz? wolałabyś, żeby do tego ślubu doszło i przy pierwszej lepszej okazji nawiał?
__________________



Fresa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując