[zapaałka]

Napisane przez zmisia

Hey

Ja właśnie wróciłam do mojego romansu z kwasem salicylowym Kwasiłam się już 15% - drugi raz, bo miliard nowych przebarwień i blizn mi przybyło, już nie wspomnę o zaskórnikach zamkniętych które zadomowiły się już na dobre, zwłaszcza na moich skroniach i brodzie .

Umyśliłam sobie teraz tonik z:

kw. Glukonolaktonowego (8%)
kw. Kojowego (2%)
mocznika (2%)
alantoiny (1%)
ekstraktu z lukrecji (1%)
konserwantu (1%)
i dodatkowo dodam mleczan sodu do podniesienia Ph do 4-5?? chyba będzie dobrze nie?

Tonik ten (w teorii) ma mi pomóc przy nawilżeniu, ugłaskać moje naczynka (które omijam szerokim łukiem przy kwaszeniu), zmniejszyć rumień, no i pomóc z tymi okrutnymi przebarwieniami oraz jakoś ogarnąć koloryt mojej skóry bo jest jakiś taki nierówny.

Zastanawiam się tylko czy mogę go normalnie codziennie stosować przy jednoczesnym kwaszeniu się peelingiem salicylowym raz na 10-12 dni, w sensie smarować nim całą twarz (również tam gdzie się kwasiłam) a nie tylko policzki, nie podrażni mnie to?

Jeżeli skóra będzie dobrze tolerować tonik to ja nawet zachęcam do codziennego stosowania takich lekkich kwasów pomiędzy kolejnymi peelingami A swoją drogą, jesteś pewna, że kwas salicylowy to dobry wybór? Na pewno pomoże przy zaskórnikach, ale nie liczyłabym na dużą poprawę jeśli chodzi o przebarwienia i blizny, bo nie takie są jego właściwości.

Jeśli chodzi o sam tonik, jako rozpuszczalnika proponuję użyć hydrolatu różanego, dzięki jego właściwościom buforującym nie będzie problemów z prawidłowym pH przy glukonolaktonie. Dobrze jest też robić małe porcje - kwas kojowy jest niestabilny, z upływem czasu działa coraz słabiej. Nie wiem też czy pasuje tutaj mocznik, może podpowie Ci ktoś, kto z nim eksperymentował, ja pewnie zamieniłabym go na aloes albo niacynamid.