Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - TŻ zmusza mnie do sexu siłą
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-12-02, 14:19   #1
zwyklakobietka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 12

TŻ zmusza mnie do sexu siłą


Witam Forumowiczki, jest to mój pierwszy post.

W kilkunastu zdaniach opiszę moję sytuację.
Mam 29 oraz 4 letnie dziecko, małżeństwo od 5 lat. Z TŻtem w codziennych sprawach raczej się dogadujemy. Problem pojawia się wtedy gdy chcę z nim porozmawiać o poważniejszych sprawach niż o zakupach bądź o zwykłych obowiązkach. Kiedykolwiek podejmuję próbę rozmowy poważniejsze jak np. o naszym małżeństwie to rozmowa ta jest bardzo szybko przez niego ucinana i używa przy tym słów przykrych dla mnie typu: "znowu się czepiasz" lub "znowu szukasz problemu". Bardzo trudno jest funkcjonować w małżeństwie kiedy druga strona w ten sposób podchodzi do rozmowy o sprawach, które w małżeństwie wymagają właśnie rozmowy, takiej normalnej rozmowy. Od kilku miesięcy już nie rozpoczynam takich poważnych tematów ponieważ to nie ma sensu. Kilka miesięcy temu zatrzymałam nasze życie sexualne - doszłam do wniosku, że jeżeli TŻ nie traktuje mnie jako partnera, też partnera do rozmów to ja nie jestem w stanie przeżywać z nim coś kiedy czuję się jako dodatek do jego życia, który m.in. do poważniejszych rozmów się nie kwalifikuje. Z uwagi na mój stan zdrowia nie jestem w stanie na chwilę obecną pracować i tak jeszcze będzie przez 1,5 roku. Teraz TŻ utrzymuje dom i tą całkowitą zależność często wobec mnie wykorzystuje. Powiedział niedawno, że jak wrócę do pracy to wynagrodzeniem będzie on dysponował w całości. Taka kontrola jest upokarzająca. Dodam, że mam dobre wykształcenie i dobrą pracę do której wrócę. Gdybym była rozrzutną osobą to takie jego zdanie mogłoby mieć jeszcze jakieś uzasadnienie natomiast jest przeciwnie, niewiele potrzeba mi do życia i szczęścia.
W ciągu tych kilku miesiecy powiedziałam, że takie jego postępowanie, nastawienie wobec mnie odpycha mnie od niego, sex dla mnie w takich okolicznościach jest bardzo trudny ponieważ nie czuję tej bliskości, zażyłości z nim. Kiedy próbował coś wobec mnie to delikatnie mówiłam "nie" wyjaśniając dlaczego. Kilukrotnie w ostatnich miesiącach zdarzyło się tak, że siłą mnie rozebrał pomimo, że się opierałam, rękami trzymał nogi, włożył co trzeba i zrobił swoje - pozstawiając siniaki na udach. Ja nie mam na tyle siły aby się mu opierać. Nie interesowały go moje słowa "NIE" oraz to, że się próbowałam bronić. Po tych zdarzeniach płakałam, czułam się jak nikt. TŻ nie jest wobec mnie ciepły natomiast oczekuje ciepła ode mnie i mówi mi: "to żona ma być ciepła dla męża" - według niego żona ma być zawsze uśmiechnięta, radosna i rzecz jasna gotowa w każdej chwili. Zdarzało mu się być ciepłym kiedy chce aby doszło do sexu miedzy nami. kiedy to się już odbyło to nie wykazywał mną specjalnego zainteresowania. Bardzo dobrze mi się z nim współżyło, często ja inspirowałam takie momenty, sprawiało mi to ogromną przyjemność. Niemniej jednak gdy coraz bardziej bolało mnie jak mnie traktuje przestawało mnie ciągnąć z nim do łóżka.

W ostatnim czasie dobitnie dotarło do mnie, że jemu w zasadzie zależy wyłącznie prawie na jednym - i nie jestem partnerem do rozmów, do decyzji które podejmuje w poważnych sprawach sam, dotarło też to, że wykorzystuje moją zależność finansową na tą chwilę dopóki nie wrócę do pracy. Doceniam to, że TŻ pracuje i nas utrzymuje natomiast sprowadzanie mnie w mojej sytuacji, której on też jest świadomy do parteru jest przykre.

Tuż po ślubie TŻ przestał w zasadzie zabiegać o mnie. Walczyłam o to aby poswiącał mi odrobinę czasu, żebyśmy mogli razem gdzieś pójść i pojechać, niestety z marnym skutkiem. Kiedy on miał problemy mógł na mnie liczyć zawsze natomiast kiedy ja przez doliny przechodziłam byłam w tym sama, bez jego wsparcia. Może taki mechanizm był i jest w nim, że po ślubie stałam się jego "własnością" i dawać z siebie wiele nie musi.

Świadomość tego, że nie jestem traktowana jako partner, jak bliska osoba, jako osoba o którą choć odrobinę trzeba zabiegać oraz sytuacje kiedy bez mojego udziału wykorzystał mnie sexualnie spowodowały to, że moje uczucie do niego wygasło. Kiedyś bardzo go kochałam i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Obecnie moje staranie się o niego się wypaliło i chyba to nie jest nic nienaturalnego w takiej sytuacji.

Boję się, że traktowanie mnie przez niego jako dekorację do zdjęcia oraz lalkę do załatwiania jego potrzeb sexualnych może mnie wyniszczyć. Jakie jest wasze zdanie na ten temat? co zrobiłybyście na moim miejscu? Jak postępowałybyście wobec niego od dziś? Do tej pory nie rozważałam wariantu ostatecznego z uwagi na dobro dziecka oraz moje przekonania natomiast teraz mam świadomość tego, że taka sytuacja może mnie wykończyć co siłą rzeczy odbije się na dziecku.

Kilka dni temu usłyszałam zdanie:"albo stanę się ciepła albo rozwód"....


Proszę o Wasze komentarze, podpowiedzi, sugestie.
Mam nadzieję, że pomimo braku składu mój post jest czytelny.

Pozdrawiam.
zwyklakobietka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując