[versatille]

Moja rodzina od pokoleń 'rolnicza' w ogóle nie przyzwyczaiła mnie do patrzenia na zwierzęta hodowlane jak na 'stworzenia Boskie' - wręcz przeciwnie, jak na zwykłe jedzenie (co oczywiśnie nie oznacza że ktokolwiek w niej zgadza się na złe traktowanie zwierząt)

Za to bardzo ważną rzeczą jest zdrowa żywność.
To co się da, mamy swoje, ale wiadomo nie jest to więcej niż 5% tego co jemy...
Babcia zawsze narzeka jeżeli kupi mąkę po której nie da się upiec normalnego ciasta, bo coś do niej dosypali.
To samo jest z mięsem: ważniejsze jak było odżywiane, a nie w jakich warunkach żyło.

Dlatego nigdy nie przywiązywałam wagi do tego co się działo z mięsem, które mam na talerzu, kiedy jeszcze ono chodziło