[Nikita...]

Dobra dziewczyny, czas na moje podsumowanie, w lodowce i w lazience stoi pelno bialych, plastikowych butelek (znak rozpoznawczy kazdego biochemicznego maniaka) wiec podziele sie doswiadczeniami.
Moja skora: tlusta ale miejscami przesuszona, lubiaca sypac niespodzianki mniejszego i wiekszego kalibru, generalnie trudna, z bliznami po tradziku...
Dobra a teraz o BU:
- krem regenerujacy z kwasem liponowy - dla mnie porazka, starsznie mnie pozapychal niestety, oddalam mamie ,
- serum calma - w sumie nie wiem, niby nie robi krzywdy, ladnie rozjasnia ale czuc go bardzo tym alkoholem co niezbyt mi sie podoba, chyba juz bym sie ponownie nie skusila, czasem podraznia,
- hydrolat rozany - w sumie mozna sprobowac ale na mojej skorze wiele nie zawojowal,
- hytrolat z kwiatu kocanki - boooski, bede go kochac do grobowej deski choc smierdzi , lagodzi i uspokaja skore, ladnie wysusza niespodzianki a pomaga zwalczac przebarwienia, nie wysusza skory,
- olejek tamanu - boooski, podobnie jak kocanka ,
- olejek z rozy rdzawej - nie bylo specjalnych efektow, wiecej juz nie kupie
- zel hialuronowy - uzywam razem w olejkiem tamanu, jest booooski,
- olejek pomaranczowy do mycia - booooski, uwielbiam sie nim myc bo nie wysusza skory,
- peeling z bromelina - moze byc, ladna i glada skora z zamknietymi porami, I like,
- tonik z BHA 2% - boooski, bardzo fajna skora po nim, nie czuc alkoholem, rano budze sie i chce sie patrzec w lutro, domkniete pory,
- serum lemon oraz maseczka z limonka wczoraj ukrecone wiec wkrotce dam znac jak sie sprawuja
- mam jeszcze hydrolacik oczarowy ale tez jeszcze nie probowalam, moze zmieszam go z maseczka tak jak w instrukcji.

No, to tyle bo i tak juz za dlugo wyszlo.