Napisane przez kretencja
Kochane moje, problem mam poważny.
Nie wiem, czy właściwe podforum wybrałam, w razie czego mnie przenieście.
Mam 25 lat, z mężem jesteśmy dwa lata po ślubie. Już od dawna myślę o dziecku, ostatnio coraz intensywniej, tak naprawdę to pragnę tego tak bardzo, że aż mnie boli. Jednak istnieje wiele przeszkód, które nie wiem, czy uda mi (nam) się pokonać.
Przede wszystkim od dwóch lat funkcjonuję na lekach przeciwdepresyjnych (sertralina, podobno stosunkowo bezpieczna w czasie ciąży, ale jak wiadomo, bezpiecznych leków w ciąży nie ma...) Choruję bowiem na zespół lęku napadowego, praktycznie nie wychodzę sama z domu, dzięki lekom udaje mi się jakoś funkcjonować. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Psychoterapia przyniosła skutek zadowalający, ale nie rewelacyjny... Jeśli zajdę w ciążę biorąc antydepresanty, dziecku może się coś stać. Jeśli odstawię je na czas ciąży, będą mnie męczyć lęki, co dla dziecka też nie jest zbyt korzystne... Błędne koło...
Do tego dochodzi fakt, że przez 7 lat brałam pigułki anty (początkowo na uregulowanie cyklu, potem już antykoncepcyjnie). Od roku nie biorę ich, a cykl nie może mi się pozbierać. Nie robiłam jeszcze badań w tym kierunku (obecnie jestem na emigracji, zajmę się sprawą jak wrócę do Polski w sierpniu), ale prawdopodobnie większość moich cykli jest ciągle bezowulacyjna...
Czas leci, zawsze chciałam być młoda mamą. Bardzo młodą już nie będę, bo stuknęło mi ćwierć wieku... Bardzo chciałabym urodzić dwójkę dzieci przed trzydziestką, ale tyle trudności do pokonania przede mną... Pomijam kwestie lokalowo-finansowe, bo one akurat wydają się najłatwiejsze do rozwiązania na dzień dzisiejszy...
Proszę o wsparcie kobietki, które zmagały się z podobnymi kłopotami, a mimo to zaszły w upragnioną ciążę... Potrzebuję dowodów, że można tego dokonać, bowiem powoli tracę nadzieję, że uda mi się stworzyć przyjazne warunki (głównie zdrowotne) dla poczęcia i donoszenia dzidziusia.
Z góry dziękuję tym z Was, które zechcą podzielić się swoim doświadczeniem.
|