Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Mój pies zachorował nagle. Wyrosła mu wielka bania na brzuchu. Praktycznie trwało to tydzień. Przestał jeść, był osowiały,nie miał na nic siły. Pojechaliśmy do kliniki. Stwierdzono, że to rak. Weterynarz powiedział, że szanse na wyleczenie są nikłe,ale można próbować. Trzeby po prostu operować. Musieliśy podjąc decyzje czy staramy się ratować psa czy od razu usypiamy. Powiedział, że jeśli uda się ioperacje znów będzie sprawny, jak kiedyś. Zdecydowaliśmy się go operować.
Niestety, kiedy go otworzyli okazało się, że nowotwór zaatakował już za duży obszar. Po prostu nie wybudzili go z narkozy.
Cała rodzina wyła jak bobry.
To smutne gdy człowiek się przwiąże a potem nagle trzeba zdecydować czy oszczędzić psu cierpnienia czy trzymać go przy życiu dla własnego spokoju ducha.
__________________
Nie liczę dni,
Sprawiam, że to dni się liczą...
|