Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Flirt w pracy
Wątek: Flirt w pracy
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-08-06, 08:49   #25
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: Flirt w pracy

Cytat:
Napisane przez flyfee Pokaż wiadomość
Czy zdarza wam się flirtować w pracy z kolegą? Kiedy kończy się niewinny flirt a zaczyna coś niebezpiecznego co może przerodzić się w romans, dokąd można się posunąć? Jakie zachowania według was są jeszcze akceptowalne, a jakie kategorycznie zabronione? Czy częste telefony do siebie tylko po to, żeby usłyszeć swój głos (nawzajem) to powód do zmartwień i radykalnych decyzji? Co można zrobić w takiej sytuacji, żeby nie komplikować sobie życia z mężem, którego się kocha przecież. Jak się ratować kiedy to tak niebezpiecznie wciąga....
Nie flirtuje się z innymi, gdy jest się w związku i kocha się tą drugą osobę. Dla mnie to zdrada emocjonalna (a szczególnie to, co piszesz o telefonach, by usłyszec swój głos).

Cytat:
Napisane przez flyfee Pokaż wiadomość
No właśnie wolny, ale to niczego nie zmienia. I chyba tak jak piszesz madana trzeba strzelić naprawdę porządnego baranka na otrzeźwienie. Tylko czemu niektórzy są tacy słabi psychicznie. Mam na myśli oczywiście siebie. Ale dla mnie przysięga to przysięga.
No ****a, jakaś Ty biedna! I na pewno to wszystko stało się "tak jakoś"? Na pewno wcale tego nie chciałaś, tak po prostu wyszło, itd itp? Bo słaba psychicznie jesteś...

Wybacz, ale dla mnie takie zachowanie jest poniżej jakiejkolwiek krytyki.

Cytat:
Napisane przez flyfee Pokaż wiadomość
Ale wiecie jak to będzie, nawet jeśli powiem nie, ograniczę kontakty do potrzebnego minimum, to i tak oczy same lecą... Nie wiem chyba potrzebuję czasu żeby się z tym uporać. A tak w ogóle to stwierdzam że los dał mi prztyczka w nos, bo jeszcze nie tak dawno zarzekałam się, że mnie takie rzeczy nie ruszają, bo jestem szczęśliwą mężatką. I co? Wychodzi na to, że siebie w ogóle nie znam.
No tak, najlepiej każdą zdrade nazwać własnie tak- prztyczek w nos.

Nie zdziw się, jak kiedyś mąż przyjdzie do domu i powie: "Kochanie, przespałem się z naszą sąsiadką... kurcze, taki jestem słaby psychiczne. No i zobacz, tak sie zarzekałem, że nigdy w życiu, a tu los mi takiego prztyczka w nos zaserwował. Ale nie jesteś zła, prawda? W końcu każdemu może się zdarzyć."
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując