Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Włosy rozjaśniamy i o życiu gadamy -czesc III
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-09-20, 15:40   #473
_eNchaNted_
Wtajemniczenie
 
Avatar _eNchaNted_
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: śląskowo
Wiadomości: 2 599
Dot.: Włosy rozjaśniamy i o życiu gadamy -czesc III

Cytat:
Napisane przez blond bunny Pokaż wiadomość
Ewcia szczerze to z beżowych farb nigdy nie trafiłam takiej żeby była ładna. Ładna była na testerze a na włosach wychodziła miodowo albo złoto.
Także nie pomogę.

Mierzysz ku tyłowi. jeden koniec miarki przytrzymujesz na czubku głowy,a resztę miarki swobodnie puszczasz do tyłu głowy. Potem naciągasz miarkę i pasmo włosów z tyłu i łapiesz miarkę tam gdzie kosmyk włosów się kończy- nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć. Możesz też wyrwać włosa i go zmierzyć- nawet łatwiej.

enchanted śliczny ten piesek wygląda jak chomik i misio w jednym. Szkoda że go nie wzięłaś ale wiem jak to jest z rodzicami. Ja też w domu nigdy psa nie mogłam mieć bo mama miała koty... a pies by je ganiał. Psy były tylko na łańcuchu na dworze. Ale teraz decyduję sama i mogę mieć psiaka- tyle że nie byłam przygotowana. Może to i lepiej bo jakbym miała siąść i pomyśleć to zaraz bym się nie zdecydowała bo tyle ALE jest... spontan jednak ma plusy.
A odnośnie przeziębiania się albo chorych zatok przy suszarce. Można podsuszyć włosy letnim a skończyć suszyć chłodnym albo na przemian co kilka minut zmiana i kończymy chłodnym- łuski włosa się ładnie zamkną i włosy są gładsze i zdrowsze z wyglądu.
Już jakiś czas temu psiaki tej rasy zawróciły mi w głowie - nawet mój TŻ, który uważa, że 'pies powienien być psem' a nie maskotką był za abyśmy jechali po nią Teraz to nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Ale jak wyfrunę z rodzinnego gniazda to postaram się o drugiego TŻta (w zasadzie to o TŻtkę)

Z rodzicami nie miałam szans niczego wynegocjować, a stawiać przed faktem dokonanym ich nie chciałam. Wiem co wszyscy przeżyliśmy po stracie naszej suni. Miała zaledwie 3 latka jak wpadła pod samochód I szczególnie mama boi się ponownej straty i cierpienia. Ja też nie umiałam się z tym pogodzić. Przez 2tyg wstając rano wchodziłam do kuchni z nadzieją, że jest na swoim ulubionym miejscu i zaraz przybiegnie do mnie, ogonkiem pomyrda i wycałuje..niestety tak już nigdy nie było..
Po 8 latach jak jej już nie ma z nami został mi po niej misio, którego sama jej kupiłam i który był jej ulubioną zabawką.
Dobra koniec rozczulania bo już świeczki w ślepiach mi się zapaliły..

I dziękuję Ci za poradę, będę robiła na przemian i mam nadzieję, że efekty będą takie same Może rzeczywiście to też jakiś wpływ miało na mój stan zdrowotny. Lepiej następnym razem chuchać na zimne i dostosuję się do Twoim zaleceń
_eNchaNted_ jest offline Zgłoś do moderatora